Jak kontakt z naturą wpływa na Twoje dziecko?

W dzieciństwie zapewne każdy z nas nieraz usłyszał „Wyjdź na dwór, szkoda siedzieć w domu, taka ładna pogoda!”. Być może i bez zachęty ze strony rodziców spędzaliśmy długie godziny pod blokiem, na trzepaku, placu zabaw, w parku, a może na podwórku przed domem? Niektórzy z nas byli harcerzami i spędzali lato na obozie w lesie. Inni u rodziny na wsi. Dziś czujemy, że kontakt z naturą jest ważny dla rozwoju człowieka i chcemy, żeby nasze dzieci także spędzały czas na zewnątrz. Czy badania naukowe potwierdzają nasze przeczucia? 

Autorytet Ostatniego dziecka lasu

Richard Louv, autor książek i dziennikarz zajmujący się kwestią więzi człowieka z naturą, w swojej najważniejszej książce – Ostatnie dziecko lasu – zgromadził wyniki wielu badań naukowych, które potwierdzają to, co wielu z nas przeczuwa. Natura ma pozytywny wpływ na rozwój człowieka już od jego najmłodszych lat. Autorzy innych książek, podejmujący temat oddziaływania przyrody na dziecko, na przykład Kalosze pełne kijanek, Nie ma złej pogody na spacer czy Fińskie dzieci uczą się najlepiej, w swoich publikacjach powołują się na to, co napisał Louv. Można uznać, że Ostatnie dziecko lasu to kompendium wiedzy na temat relacji człowiek-natura. 

Zmysły pod napięciem

Zdaniem Richarda Louva współcześnie nasze zmysły rozwijają się nierównomiernie. Żyjemy w kulturze, która uprzywilejowała wzrok – jesteśmy otoczeni przez ekrany telewizorów, komputerów, smartfonów. Nie tylko jednak nasz wzrok jest przemęczony, słuch także. To, co trafia do naszych uszu, to głównie sztuczne dźwięki z telewizji, radia, ale także z urządzeń elektrycznych (lodówki, klimatyzacji) czy też natężonego ruchu ulicznego.

„Dzisiaj doświadczenie zmysłów jest dosłownie pod napięciem”, pisze Louv. Przyroda natomiast z jednej strony wyostrza zmysły, z drugiej – pozwala im odpocząć. Tylko pozornie te dwa stwierdzenia się wykluczają. Spacerując po lesie, uaktywniamy więcej zmysłów, niż siedząc przed ekranem. Patrzymy, słuchamy, czujemy różne zapachy, nasze stopy mają kontakt z innym niż zwykle podłożem. Jednocześnie spływa do nas mniej bodźców, z jakimi spotykamy się na co dzień w świecie ekranów i w miejskiej dżungli. Louv w przyrodzie widzi nie tylko naturalny lek uspokajający nasze zmysły. Według niego zdrowe zmysły stają się fundamentem zdrowia psychicznego młodego człowieka: „Nie jest wykluczone, że dzieci częściej wystawiane na działanie przyrody i poznające świat w sposób bezpośredni mają większe szanse na rozwinięcie umiejętności samoobrony psychicznej, które pomogą im zidentyfikować prawdziwe niebezpieczeństwo. Takie dzieci będą więc rzadziej poszukiwać sztucznego ryzyka w przyszłości. Zabawa w otoczeniu przyrody budzi instynktowną pewność siebie”.

Lekarstwo na zmęczenie uwagi

Louv pisze o badaniach Rachel i Stephena Kaplanów, psychologów z Uniwersytetu w Michigan, nad regenerującymi właściwościami środowiska naturalnego. Kaplanowie badali uwagę ukierunkowaną i coś, co nazwali „zmęczeniem uwagi ukierunkowanej”. Zauważmy, że obecnie od uczniów cały czas wymaga się skupienia – na lekcjach, na zajęciach dodatkowych, podczas odrabiania lekcji. Ich odpoczynek to kolejne skupianie uwagi: tym razem na ekranie.

Jak rozpoznać zmęczenie uwagi ukierunkowanej? Powinny nas zaniepokoić impulsywne zachowania, zaaferowanie, irytacja i niezdolność do koncentracji. W takiej sytuacji należy regularnie wyjeżdżać z dzieckiem nawet na krótkie wycieczki gdzieś za miasto lub pójść na spacer do parku. Według Kaplanów kontakt ze środowiskiem naturalnym ma działanie regenerujące, pomaga w walce ze zmęczeniem wywołanym nadmiarem uwagi ukierunkowanej. Co ciekawe czasem wystarczy zielony widok za oknem szkoły (czy pracy), by zniwelować skutki zbyt dużej uwagi. Spojrzenie na trawnik czy drzewa pomoże bardziej niż napój energetyczny lub kolejna kawa.

Zielona szkoła koncentracji i kreatywności

W Ostatnim dziecku lasu Louv poświęca uwagę dzieciom z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (czyli ADHD). Szuka badań, które skupiałyby się na zależności między kontaktem z naturą a koncentracją. Nie udowodniono co prawda, że zabawa na terenach zielonych jest cudownym lekiem na nadpobudliwość, ale dowiedziono, że im więcej zieleni otacza dziewczynki w wieku 6-9 lat ze zdiagnozowaną nadpobudliwością i z deficytem uwagi, tym łatwiej im się skupić, a ich zachowanie jest mniej impulsywne.

Poza tym w badaniach przeprowadzonych w Laboratorium ds. Badań Człowieka w Relacji ze Środowiskiem Naturalnym na Uniwersytecie Stanu Illinois odkryto, że „zielone przestrzenie zachęcają do zabawy twórczej, poprawiając u dzieci umiejętność pozytywnej interakcji z dorosłymi – i łagodzą objawy zaburzeń deficytu uwagi. Im bardziej zielone otoczenie, tym silniejszy efekt”.

Inni badacze z kolei stwierdzili, że dzieci uczęszczające do leśnego przedszkola, w którego ideę wpisana jest codzienna zabawa na dworze, miały „lepszą koordynację ruchową i zdolność koncentracji”. To, co powtarza się w każdym z tych badań, to stwierdzenie, że kontakt z przyrodą pomaga dzieciom się skoncentrować.

Naukowcy prowadzą również badania nad tym, czy i w jaki sposób przyroda wpływa na rozwój kreatywności. Badania Louise Chawli, psycholożki środowiskowej, sugerują – jak pisze Louv – „głębokie, ale słabo zrozumiane powiązanie między kreatywnością a wczesnym doświadczaniem przyrody”. Kontakt z naturą w dzieciństwie jest według Chawli jednym z czynników wpływających na rozwój kreatywności, której nie powinniśmy wiązać tylko ze szczególnymi zdolnościami. Według badaczki „przyroda jest ważna nie tylko dla przyszłych geniuszy”.

Korzyści wyjścia ze szkolnej ławki

Uczniowie współcześnie siedzą bardzo, bardzo dużo. Za dużo. Większość swojego dnia spędzają w budynku szkoły lub ucząc się w pozycji siedzącej w domu. Nie mają czasu, a być może i chęci, by wychodzić na dwór. Abyśmy mogli zauważyć pozytywny wpływ przyrody na dzieci, powinniśmy pozwolić im także w szkole wyjść z ławki, a nawet wyjść z budynku i zdobywać wiedzę w terenie.

W 2002 roku ukazał się w Stanach Zjednoczonych raport Krajowej Grupy ds. Edukacji i Środowiska pt. Jak zlikwidować nierówności w wynikach w nauce. Wyniki badań były zadziwiające: „Edukacja w terenie prowadzi do poprawy wyników nauczania w dziedzinie nauk społecznych, przyrodniczych, nauczania języka i kultury oraz matematyki; poprawia wyniki testów zestandaryzowanych i średnią ocen GPA oraz rozwija umiejętność rozwiązywania problemów, myślenia krytycznego i podejmowania decyzji”. Dlaczego zatem systemy szkolne w różnych państwach świata nie wspierają edukacji w terenie? Przecież obok zacytowanych zalet wyjście z ławki ma jeszcze jedną – korzystnie wpływa na zdrowie i rozwój fizyczny dzieci, spędzających większość swojego czasu w niezdrowej pozycji siedzącej.

Zespół deficytu natury

Zdaniem Richarda Lova współczesne dzieci oraz dorośli cierpią na zespół deficytu natury. Nie jest to nazwa oficjalnej jednostki chorobowej, ale raczej etykieta, która pomaga opisać zauważone przez wielu badaczy skutki braku kontaktu z przyrodą. Są to np. przewlekły stres, spadek koncentracji, nadpobudliwość, brak umiejętności nazywania i kontrolowania swoich emocji, zmęczenie, słaba koordynacja ruchowa i gorsza kondycja fizyczna.

Wnioski z wielu badań przytaczanych przez Louva podnoszą jednak na duchu. Lekarstwo na zespół deficytu natury jest w zasięgu ręki. Wystarczy po prostu zacząć korzystać aktywnie z najbliższych nam terenów zielonych. Natura działa uspokajająco, buduje pewność siebie, poprawia koncentrację, wpływa na kreatywność oraz rozwój empatii. Jak powiedział przywołany przez Louva John Berger „Przyroda uczy dzieci zauważać – widzieć – że nie są same na świecie i że istnieją inne rzeczywistości i wymiary niż tylko własne”.

Warto więc nasz rodzinny wypoczynek planować w otoczeniu zieleni. To długofalowa inwestycja w zdrowie fizyczne i psychiczne naszych dzieci.

Cytaty pochodzą z wydania Richard Louv, Ostatnie dziecko lasu, tłum. A. Rogozińska, Warszawa 2014.




Karolina Starnawska (de domo Jędrych)
doktor literaturoznawstwa, pracownik Katedry Dydaktyki Języka i Literatury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz Szkoły Społecznej (ZOSS STO) w Bytomiu. Zaangażowana w uczenie tego, jak nauczać języka polskiego. W swojej pracy dydaktycznej – zarówno ze studentami jak i z młodzieżą – sięga po różne metody, które opisuje na swoim nauczycielskim blogu (lekcjepolskiego.com). Autorka książki „Portret dziewczynki, dziewczyny i kobiety w powieściach Marii Krüger. Interesuje ją związek wychowania i rozwoju dzieci z naturą, literatura dla młodego czytelnika, w szczególności dla dziewcząt oraz podróże. Marzy o wyprawie na Wyspę Księcia Edwarda.


Interesuje Cię ta tematyka? Przeczytaj również:

Najbardziej aktualne artykuły: