Rodzicu odezwij się! O milczącym rodzicu

Mówi się, że milczenie jest złotem… Bywa jednak tak, że milczenie nie tylko złotem nie jest. Idąc dalej tropem powyższego porównania, jest raczej zardzewiałym kawałkiem metalu, który gdzieś tam tkwi i niby nic się z nim nie dzieje, aż któregoś dnia staje na drodze dziecka i rodzica, infekując relacje rodzinne.

Kiedy rodzic milczy

Sytuacja 1:

Spory plac zabaw w niewielkiej miejscowości, szalejące dzieci w różnym wieku, rodzice zajmują miejsca na czterech ławkach ustawionych wokół. W ferworze zabawy dzieci nieustająco pokrzykują: “Mamo, patrz jaka super babka!”, “Mamusiu, jestem na samej górze!”, “Mamo, Tato, popatrzcie…”, “Buue! A ona mnie popchnęła…”, “Mamo, Mamo, popatrz…”, “Mamo, a on nie chce się ze mną bawić w wyścig!”, “Tata, patrz jak zaraz strzelę gola!”.

Przyglądam się rodzicom: komórki, pogaduszki z innymi rodzicami, papieros palony w towarzystwie innego rodzica za płotem placu zabaw, bujanie wózeczka z młodszą pociechą, spoglądanie zamyślonym wzrokiem gdzieś w dal… Nieliczni odpowiadają na pokrzykiwania dzieci, czasem tylko spojrzeniem i uśmiechem. Myślę sobie: “Ta Pani wygląda na mocno zaabsorbowaną tematem rozmowy z inną mamą, gestykuluje, przerywa tamtej wypowiedzi. Tamten, palący papierosa za płotem Pan, chyba jest mocno zmęczony, co chwila pociera oczy. Tamta Pani w czerwonej sukience, bujająca nerwowo wózek, też chyba chciałaby odpocząć…”. A dzieci nie odpuszczają: “Mamo! Widzisz?”, “Tato! Patrz!”, “Słyszycie mnie?”, “Widzisz mnie?”.

Sytuacja 2:

Alejka w parku z ustawionymi wzdłuż ławkami. W zasięgu wzroku (i słuchu) dwójka nastolatków (13 lub 14 lat) ćwiczy swoje umiejętności na łyżworolkach. Raz z sukcesem, raz nie. Śmieją się, gdy upadają, ambitnie podejmując kolejne próby. Z bocznej alejki wychodzi kobieta w towarzystwie dwóch dziewczynek, jeden z nastolatków woła radośnie: “Patrz Mamo, jak mi super już idzie!”. Kobieta rzuca: “Mówiłam, że o 16:00 masz być w domu? Natychmiast!”. Odchodzi szybkim krokiem, ciągnąc za sobą z trudem nadążające dziewczynki.

Sytuacja 3:

Szkoła. Z gabinetu dyrektora szkoły wychodzą szybkim krokiem mocno podenerwowani kobieta i mężczyzna, a za nimi niemal wybiega chłopak: “Czekajcie, ja wam to wszystko wytłumaczę! To nie było wcale tak…”. Ale para nie reaguje, po chwili znikają w korytarzu, a chłopak – widząc mnie – pochyla głowę i wraca do gabinetu.

Sytuacja 4:

Występ znanego kabaretu. Na scenie ojciec (siedzi na fotelu, w rękach gazeta, na stoliku piwo, w tle grający telewizor), matka (w fartuchu, sprząta ze stołu, nieustająco narzekając, jaka jest zmęczona) i syn (z książkami wypadającymi z rozpiętego tornistra): “Tata! Tata! A Marcin powiedział…”. Tata zza gazety: “Hmm... Mama! Mama!”. Mama, odchodząc z brudnymi talerzami w rękach, mruczy pod nosem: “Tylko ja tu sprzątam, moje zmęczenie się nie liczy…”. Więc syn znowu do ojca, reakcja się powtarza, potem znowu do matki, reakcja taka sama, podbiega raz do ojca, raz do matki. Publiczność rozbawiona do łez: “Brawo! Brawo!“.

a_milczacy_rodzic_LR_graf.jpg

Dlaczego milczymy w relacjach z dzieckiem

Wychowywanie dziecka (a tym bardziej dzieci) to bardzo trudna, absorbująca praca, która trwa nieustająco przez wiele lat. Bez urlopu, zwolnienia, bez wykazu obowiązków. Bywa, że nie dajemy rady. Bywa, że zmęczenie jest tak wielkie, że potrzebujemy wsparcia. Bywa i tak, że wątpimy, czy podołamy. Mamy lepsze i gorsze dni, miesiące. Jak to w życiu. Dzieląc się opisem zaobserwowanych sytuacji, nie zamierzam nikomu wytykać błędów. Każdy je popełnia i są czymś naturalnym. Jednak chciałabym zaprosić Państwa do wspólnej refleksji nad naszym rodzicielskim milczeniem i nad możliwymi konsekwencjami.

Refleksja pierwsza:

Każdy z nas – rodziców – czasem milczy, chociaż powinien mówić. Pokrzykiwania dziecka i domaganie się uwagi rodzica traktujemy jako oczywiste, codzienne i niewymagające naszej uwagi (bo przecież jest bezpieczne).
Konsekwencja:
Milczenie, gdy dziecko komunikuje, że potrzebuje naszej uwagi (pochwały, docenienia, wsparcia), może spowodować, że dziecko zbuduje w sobie przekonanie, że jego potrzeby nie są dla nas, rodziców, ważne. Przestanie w końcu prosić o uwagę. I będzie sobie radzić samo. Jak? Tak, jak potrafi. Ponieważ jest to zaburzeniem jego bezpieczeństwa, poziom trudnych emocji wzrasta. Relacje w rodzinie stają się coraz trudniejsze.

Refleksja druga:

Przyjmujemy czasem postawę milczącą oczekując, że dziecko (nastolatek) zrozumie, że tego właśnie potrzebujemy.
Konsekwencja:
Dziecko (także to nastoletnie), z nieukształtowanym systemem nerwowym, nie ma kompetencji, żeby stanowić wsparcie dla dorosłego. Nakładanie na dziecko takiej odpowiedzialności, oczekiwań, aby rozumiało nasze stany emocjonalne, będzie zbyt wielkim obciążeniem, któremu dziecko nie ma szans podołać.

Refleksja trzecia:

Ignorujemy niektóre wypowiedzi dziecka, bo jesteśmy przekonani, że nasze racje w tym momencie są ważniejsze, a dziecko powinno to wiedzieć.
Konsekwencja:
Podobnie jak wyżej. Dziecko nie ma kompetencji, aby zrozumieć taką sytuację. Cieszy się z sukcesu lub potrzebuje pomocy i zwraca się do tych dorosłych, którzy w sposób naturalny powinni mu to dać.

Refleksja czwarta:

Bywa, że milczenie staje się naszą rodzicielską rózgą, którą karzemy dziecko za jego zachowanie.
Konsekwencja:
Każdy popełnia błędy, dziecko też. Tym bardziej ma do nich prawo, że uczy się rozumienia świata i jego zasad. Jeśli rodzic milcząc, odmawia podjęcia rozmowy o błędach, trudnych zachowaniach czy innych problemach dziecka, pozostawia je bez wsparcia, które – ze względu na potrzeby rozwojowe – jest mu koniecznie potrzebne. To my jesteśmy dorośli i to na nas ciąży obowiązek stworzenia dzieciom możliwości pełnego rozwoju – w tym doświadczania świata i popełniania błędów, a potem wspierania, aby samodzielnie sobie z tymi doświadczeniami poradziło.

Czy rodzic nie ma prawa milczeć?

Czy ma być cały czas „na usługach” dzieci? Nie. Nikt nie oczekuje, aby tak było. Rzecz w tym, aby z dzieckiem prowadzić nieustający dialog. Jeśli dziecko wie, że tato wrócił z pracy po bardzo trudnym dniu i potrzebuje pół godziny na odetchnięcie, to akceptuje ten stan rzeczy, zna przyczynę, nie zostaje z problemem samo, wie, co będzie za chwilę, więc spokojnie poczeka. Jeśli nastolatek wie, że mama boryka się z poważnym zadaniem zawodowym i przez kilka dni pracuje dłużej (także w domu), bo sytuacja w pracy jest kryzysowa, nie traktuje braku czasu czy milczenia mamy jako odrzucenia czy zlekceważenia jego/jej problemów.
Natomiast jeśli sytuacja jest tak zaaranżowana, że dziecko jest przekonane, że to czas dla niego (opisane wyżej sytuacje na placu zabaw, w parku, wizyta na wezwanie w szkole), milczenie rodzica odbiera jako ignorowanie i lekceważenie jego potrzeb, emocji, sukcesów. A to jest właśnie ten mechanizm, który działa niszcząco na relacje pomiędzy rodzicami i dziećmi.

Optymistyczne zakończenie

Żeby zakończyć optymistycznie, to jeszcze dwie zaobserwowane scenki:

Scenka pierwsza:
Sześciolatek, niosąc ostrożnie wielką kartkę całą pokrytą splątanymi liniami, w towarzystwie mamy spokojnie wychodzi z przedszkola, ale na widok czekającego w ogrodzie przedszkolnym taty, rusza pędem, krzycząc: “Tata, zobacz, narysowałem trasę naszej wycieczki po górach! Zobacz, jak mi pięknie wyszło!”. Tato klęka na trawie, nie bacząc na zieleń klejącą mu się do beżowych spodni i zaaferowanym tonem odpowiada: “No co Ty gadasz! Pokazuj!”. I razem z synem dość długą chwilę analizują rysunek. Potem tato z wielką uwagą przenosi „dzieło” syna do samochodu, cały czas prowadząc z nim na ten temat rozmowę.

Scenka druga:
Wiejski sklep. W kolejce do kasy trzy osoby. Nagle w drzwiach pojawia się głowa zapłakanej nastoletniej dziewczyny (może miała trzynaście lat?): “Mamo, jesteś?”. Jedna z dwóch kobiet w kolejce wychodzi, obejmuje dziewczynę i coś mówi cichym głosem. Potem siadają na ławce przed sklepem, ciągle objęte prowadzą rozmowę. Kiedy wychodziłam, dziewczynka wycierała oczy, wsiadając do zaparkowanego samochodu, a matka wracała do sklepu.

Miało być optymistycznie na koniec. I było, prawda?





Maria Tuchowska Nauczyciel dyplomowany, polonista i teolog. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy z dziećmi i młodzieżą w placówkach integracyjnych różnego poziomu, edukator, coach, przeprowadziła ok. 600 szkoleń z zakresu kompetencji psychospołecznych nauczycieli, prawa oświatowego, pracy z dziećmi i młodzieżą z różnego typu zaburzeniami. Specjalizuje się również w tematyce dotyczącej zagadnień związanych z obecnością rodziców w szkole.


Interesuje Cię ta tematyka? Przeczytaj również:

Najbardziej aktualne artykuły: