Radzenie sobie z porażką jest procesem. Potrzeba czasu, aby złagodzić trudne uczucia: złość i zazdrość. Wsparcie rodzica może przynieść dziecku ulgę i przyspieszyć powrót do emocjonalnej równowagi.

  

Nie bój się trudnych emocji

Ogłoszenie listy zwycięzców, gwizdek sędziego, odczytanie nazwisk laureatów, wywieszenie listy nagrodzonych… Zwycięzcy triumfują, przegrani się smucą. Ci, którym się nie powiodło, muszą poradzić sobie z gorzkim poczuciem porażki. Niektóre dzieci od razu biegną do rodziców i opowiadają o tym, co im się przydarzyło, inne potrzebują samotności – zachowują pokerową twarz i w tej pierwszej chwili nie chcą być przez rodziców pocieszane.

Dzieci same dają nam sygnał, kiedy nasze wsparcie jest im potrzebne. Warto na taki sygnał spokojnie poczekać. Rozmowa nie jest lekiem na całe zło i z pewnością nie chroni przed doświadczaniem trudnych uczuć. Może być jednak przestrzenią, w której uczucia tracą nieco ze swojej mocy. Jeżeli więc dziecko wyrazi gotowość do rozmowy, warto ją podjąć. Ten, który może przyznać się do swoich niełatwych emocji, zyskuje cenne narzędzie do ich osłabienia.

W rozmowie warto dać dziecku sygnał, że jego uczucia są uprawnione – większość z nas przecież smuci się, złości lub czuje zawstydzenie, kiedy przegrywa. Trywializowanie odczuć dziecka, choć podejmowane przez najbliższych w dobrej wierze, nie przyśpiesza powrotu do równowagi. Jeżeli nasza pociecha słyszy: 

Nic się nie stało; Przestań już płakać, następnym razem pójdzie Ci lepiej; Przecież wiesz, że te zawody tak naprawdę nie były takie ważne 

– wie, że będzie musiała poradzić sobie z gorzkimi uczuciami w samotności. Dla dziecka to, co się stało, jest ważne. I nasza rozmowa z nim powinna być wyrazem tego, że po prostu rozumiemy, co przegrana dla niego oznacza i z czym teraz dziecko się mierzy.

Kiedy emocje opadną, następuje czas na bardziej intelektualne przeanalizowanie tego, co się stało. Często wystarczy tylko cierpliwie towarzyszyć dziecku w jego opowieści. Ono, dzieląc się z nami swoimi odczuciami, prowadzi samego siebie nie tylko w stronę równowagi, ale także wypracowania wniosków na przyszłość. Mali sportowcy na przykład analizują poszczególne etapy rywalizacji, a w ich ekspresyjnych opisach co chwila ujawniane są strategie na przyszłość (To rzeczywiście nie było dobre, w kolejnym meczu zrobimy to tak…).

Ważne jest, aby dorosły pomógł dziecku doprecyzować, w jaki sposób te spostrzeżenia miałyby zostać wdrożone w życie. Dziecko szuka źródeł porażki, a następnie działań zaradczych, niezależnie od tego, że robią to oczywiście trenerzy, nauczyciele i rodzice. Głos dziecka powinien zostać wysłuchany, co nie oznacza, że ma zdeterminować ogląd dorosłego – nie powinien jednak być bagatelizowany czy lekceważony (Pan trener na pewno wie lepiej, zostaw to już jemu). Dziecko powinno mieć poczucie, że jego spostrzeżenia i odczucia są ważne i że nie zostaną przez innych pominięte. Młody zawodnik lub reprezentant zyskuje dzięki temu przekonanie, że wpływa na to, co się dzieje i jest współodpowiedzialny za swoje doskonalenie.

  

Jako dorosły też musisz poszukać odpowiedzi

Rodzic, który towarzyszy w radzeniu sobie z porażką, sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie, co dla niego oznacza rywalizacja dziecka i jej następstwa. Dobrze, że rodzic empatycznie wspiera swojego potomka w jego, czasami niełatwych, drogach do sukcesu. Nie powinien jednak abdykować z pozycji osoby, która ocenia te zmagania w sposób dojrzały i wyważony. Tymczasem nierzadko w czasie zawodów, turniejów lub konkursów obserwujemy rodziców, którzy funkcjonują niemalże jak stający w szranki zawodnicy: komentują decyzje jury, głośno oceniają rywali swojego dziecka i nie szczędzą im uszczypliwości. Nie oszczędzają także swojej pociechy: do końca udzielają jej podpowiedzi lub wskazówek, mimo że dziecko daje sygnał, że to po prostu je rozprasza. Dorosły, nawet jeżeli mocno utożsamia się z dzieckiem w rywalizacji, powinien tonować przed walką swoje emocje, aby zbyt silnie nie obciążać młodego reprezentanta swoimi oczekiwaniami. Zdania o charakterze „ostatecznym” 

Tym razem musi się udać; Tyle nad tym pracowałeś, że na pewno wygrasz 

– wyrażają rodzicielskie oczekiwania w stopniu, który bardziej dziecko emocjonalnie przygniata niż mobilizuje do walki. Wygrana w rywalizacji jest bowiem pochodną nie tylko naszej dyspozycji, ale także dyspozycji naszych przeciwników, a na nią nie mamy już żadnego wpływu.

  

Pomóż dziecku dobrze wybrać

Małgosia zgłosiła się do pięciu konkursów kuratoryjnych. Była przekonana, że zwiększa to jej szansę na uzyskanie tytułu laureata i zdobycie tym samym bezcennego atutu w rekrutacji do wymarzonego liceum. Po rozmowie z wychowawcą i z rodzicami wybrała dwa konkursy, w których rzeczywiście może powalczyć o najwyższą stawkę. Nie bez znaczenia była także realistyczna ocena czasu, jaki może przeznaczyć na dodatkowe przygotowywanie się do konkursów.

Przez cały rok szkolny, a szczególnie w I półroczu, dziecko otrzymuje informacje o wielu konkursach przedmiotowych lub olimpiadach. Na początek warto zachęcić je do wyboru takiej formy, w której ma realną szansę dobrze się zaprezentować. Uczniowie zgłaszają się zazwyczaj do wielu konkursów, czasami bezkrytycznie oceniając swoje możliwości w zakresie rzetelnego spełnienia wymogów tej rywalizacji. Rodzice i nauczyciele powinni pomóc uczniowi w określeniu, do jakich konkursów jest się w stanie przygotować i rozsądnie określić ich liczbę.

Warto określić, jakie konkretne działania na etapie przygotowawczym stoją po stronie dziecka. Reprezentant, który ma poczucie, że wytrwale i sumiennie pracował, zazwyczaj spokojniej podchodzi do rywalizacji niż ten, który jest przeświadczony, że bierze udział w wyzwaniu, na które nie jest gotowy. Najbardziej jest to widoczne w tych zmaganiach, które wymagają osobistego ustnego zaprezentowania swojej wiedzy. Dziecko nie czuje się dobrze, mając poczucie, że rywale przerastają go nie pod względem solidnego przygotowania. Odczuwa to jako doświadczenie zawstydzające. Sytuacja, w której w konkursach przedmiotowych mówimy dziecku "Spróbuj", a nie stworzyliśmy przestrzeni do tego, aby ono rzeczywiście posiadło określony zasób wiedzy lub nabyło nowe umiejętności, nikomu nie służy.

Z drugiej jednak strony dorośli powinni być uważni, aby nie wzmacniać tendencji dziecka do tzw. neurotycznego perfekcjonizmu, którego wyrazem jest między innymi stawianie sobie nierealistycznych celów, którym nie da się sprostać[1]. Osoba nadmiernie perfekcyjna w procesie przygotowania do konkursu nie tylko wyznacza sobie zbyt wiele zadań do spełniania, ale także ciągle ma przekonanie, że powinna zrobić więcej. W rozmowach z dzieckiem warto więc demaskować irracjonalne przekonania, pokazywać, że kryją się za nimi zadania niemożliwe do spełniania i określać cele możliwe do osiągnięcia i dostosowane do potrzeb dziecka.

Przed rozpoczęciem konkursowych zmagań warto porozmawiać z przyszłym reprezentantem na temat doświadczanego stresu. Pokazać mu, że stres ten pełni funkcję mobilizującą i pobudza organizm do działania. Bardzo pomocne może być pokazanie dziecku, w jaki sposób my sami radzimy sobie z tremą i z napięciem.

  

Poszukaj przykładu w życiu własnym i cudzym

W sytuacji przegranej pomaga pokazanie dziecku, że niepowodzenia dotykają wszystkich i nie zamykają drogi do ostatecznego zwycięstwa. Można nawiązać do przykładów z własnego życia lub życia najbliższych – w każdej rodzinie odnajdziemy historie o tym, że wytrwałe i cierpliwe dążenie do celu zakończyło się sukcesem. Można także wesprzeć się biografiami słynnych osób. Żadne niepowodzenie nie przekreśla szansy na kolejny sukces. W życiorysach sławnych sportowców jest mnóstwo przykładów na to, że początkowe niepowodzenia nie przeszkodziły ostatecznie w osiągnięciu statusu mistrza. Takie same przykłady można odnaleźć w biografiach wybitnych artystów lub naukowców – ich wielkości i ostatecznej skuteczności nie przekreśla doświadczanie pierwszych niepowodzeń i porażek[2].

Najcenniejsze jest pokazanie dziecku, że w jego własnej biografii mnóstwo jest różnych sukcesów. Jeżeli pomożemy dziecku zbudować wewnętrzny skarbiec jego osiągnięć (z różnych dziedzin i z różnych obszarów życia), do którego będzie mogło sięgnąć w chwilach zmagania się z porażką, to wesprzemy je na drodze odzyskiwania motywacji do kolejnych wyzwań.

  

Magdalena Bucior

Psycholog, oligofrenopedagog, nauczyciel dyplomowany z 20-letnim stażem pracy na łącznie trzech etapach edukacyjnych: nauczania przedszkolnego i wczesnoszkolnego, klas IV—VI oraz gimnazjum. Współtworzy i realizuje programy wychowawcze i programy profilaktyki. Realizuje warsztaty umiejętności wychowawczych dla rodziców i nauczycieli szkół i przedszkoli. Specjalizuje się w poradnictwie psychologicznym oraz we wspieraniu rozwoju intelektualnego i psychospołecznego dzieci z niepełnosprawnością.

  

1. W: W stronę zdolności. Psychologia w praktyce pracy z uczniem zdolnym, Katarzyna Śliwińska w : Zdolni w szkole, czyli o zagrożeniach i możliwościach rozwojowych uczniów zdolnych. Poradnik dla nauczycieli i wychowawców. Praca zbiorowa pod red. Wiesławy Limont, Joanny Cieślikowskiej, Dominiki Jastrzębskiej. Ośrodek Rozwoju Edukacji, Warszawa

2. Jak wyżej