Librus

Oficjalna aplikacja Librus

Dlaczego znowu ja mam to robić?! – O podziale obowiązków

Majka i Kuba to bliźniacze rodzeństwo, które właśnie obchodziło trzynaste urodziny. Są zżyci, dobrze się rozumieją, rzadko dochodzi do konfliktów. Dlatego tak trudno rodzicom jest znaleźć rozwiązanie sytuacji, która wynika z przeprowadzki do nowego domu. W mieszkaniu w bloku każde z nich miało swoje obowiązki, nie było problemów z ich wypełnianiem. A teraz nieustająco się kłócą, co kto ma robić i w rezultacie stale trzeba im przypominać o zobowiązaniach.

Scenariusz rozmowy dzieci z rodzicami – wersja 1

Pan Andrzej zajrzał do pokoju syna:

- Miałeś mi pomóc przy koszeniu trawnika? Sam mam to robić?

- A dlaczego ja mam to znowu robić? Ona nie może? – reaguje Kuba podniesionym tonem.

- Mieliście się dogadać, ja oczekuję pomocy… Czekam w ogrodzie! – ojciec nie zamierza wdawać się w dyskusje. Z sąsiedniego pokoju wyjrzała pani Małgorzata:

- Znowu jakieś problemy z obowiązkami? Wiedzieliście, że w domu jest więcej rzeczy do zrobienia, niż w mieszkaniu w bloku. Poza tym macie już po trzynaście lat, chyba możemy od was oczekiwać pomocy?

Z parteru włączyła się w rozmowę Majka:

- Bo Kuba myśli, że ja teraz będę wszystko robić, bo on w bloku tylko miał na głowie śmieci, a teraz nie musi nigdzie biegać, bo kubeł stoi przy bramie. A ja mam pomagać i mamie, i tacie, i jeszcze skoczyć do sklepu, i posprzątać, i…

- Nie bądź taką męczennicą! Wielkie mi co, do sklepu… Albo włożyć naczynia do zmywarki…

- Proszę bardzo, chodź tutaj i zrób to, jak to takie nic! – wykrzykuje z dołu Majka.

- Dość tych dyskusji. Kuba, natychmiast idziesz ze mną do ogrodu, potem zajmiesz się odkurzaniem parteru. Majka, zamiast krzyczeć, zajmij się naczyniami, a później idź do sklepu. Nie potraficie się dogadać, to ja Wam będę wyznaczał zadania!

- Ale tato! – zgodnie jęknęło rodzeństwo.

- Tata ma rację, do roboty, już! – poparła męża pani Małgorzata.

Dzieci z zaciętymi minami zabrały się do pracy. W kolejnych dniach powtarzały się podobne sytuacje.

Co teraz myślą dzieci?

“No tak, oczywiście, do roboty… Tylko to się liczy. Miało być tak pięknie, nowy dom, a teraz: do roboty i do roboty. I ciągle ja… Dlaczego ja? Też mam swoje sprawy. Nikogo to nie obchodzi”.

Dlaczego tak mogą myśleć?

Majka i Kuba zderzyli swoje wyobrażenia z rzeczywistością. Dopóki mieszkali w małym mieszkaniu w bloku, obowiązków było niezbyt wiele. Rozmawiali o tym z rodzicami, ale ich wyobrażenie o tym, jak będzie, było dość ogólne i niewyraźne (bo skąd mieli mieć wiedzę, jak rzeczywiście będzie). Teraz z jednej strony się cieszą, a z drugiej strony przytłoczyła ich sytuacja, bo muszą zmienić przyzwyczajenia. To wymaga czasu i cierpliwości. Ale dzieci się buntują, a rodzice nie podjęli rozmowy o ich emocjach. Ojciec skwitował sprawę krótkim: “Mieliście się dogadać”. Dał im jasny komunikat: “Nie obchodzą mnie Wasze emocje, roboty jest więcej, więc przestańcie marudzić i bierzcie się do wykonywania obowiązków”. Mama stanęła po jego stronie. Tak więc są teraz dwa obozy: rodzice, którzy oczekują i wymagają oraz dzieci, które muszą same poradzić sobie z trudną dla nich sytuacją adaptacji do nowych warunków.

a_znowu_ja_LR_graf.jpg

Scenariusz rozmowy dzieci z rodzicami – wersja 2

Pan Andrzej zajrzał do pokoju syna:

- Miałeś mi pomóc przy koszeniu trawnika? Sam mam to robić?

- A dlaczego ja mam to znowu robić? Ona nie może? – reaguje Kuba podniesionym tonem. Pan Andrzej wszedł do pokoju, usiadł na tapczanie i spojrzał spokojnie na chłopca.

- Podoba Ci się Twój pokój? – zapytał.

- Pewnie, jest dokładnie taki, jak chciałem… - zaczął, ale przerwała mu Majka, wpadając z impetem do środka:

- Kiedy zejdziesz mi pomóc? Nie będę sama wszystkiego robić – do pokoju weszła pani Małgorzata, która usłyszała wzburzony głos córki. Rodzice siedzieli teraz razem na tapczanie i patrzyli na zacięte miny dzieci.

- Właśnie pytałem Kubę, czy podoba mu się jego pokój. Majka, a Ty jak oceniasz swój? – nadal spokojnym tonem odezwał się ojciec.

- Jest super, taki chciałam mieć! Przecież wiesz! – odpowiedziała dziewczynka.

- Czyli tutaj jest lepiej, niż w bloku?

- Pewnie… - zaczęły dzieci, nie wiedząc dokąd zmierza ojciec.

- To świetnie. Rozumiem więc, że jesteście zadowoleni z przeprowadzki. A pamiętacie, co ustalaliśmy, zanim się przeprowadziliśmy?

- Rany… Pamiętamy, ale to było inaczej, a teraz się okazało, że tyle różnych rzeczy trzeba robić… – znowu zgodnie, choć trochę sobie przerywając, odpowiedziało rodzeństwo.

- Jednak przypominam, że wtedy nie mieliście żadnych wątpliwości, że dacie radę nowym obowiązkom.

- Mam propozycję – pani Małgorzata wyszła z pokoju i wróciła z dużymi kartkami w rękach – Niech każde z Was wypisze obowiązki i dni tygodnia, w których muszą być zrobione. Zobaczymy potem wspólnie, czy da się to tak poukładać, żeby wszystko było zrobione. Możecie także wspólnie ustalić, którymi obowiązkami będziecie się dzielić, np. naczynia do zmywarki pakuje Majka, ale wypakowuje Kuba. A może co drugi dzień? Ustalcie. Jeśli będziecie potrzebować naszej pomocy – powiedzcie. Rozumiem, że wtedy także ustaną te dyskusje, kto ma co robić. Pasuje?

- No dobra…

- Ale teraz… – zaczął pan Andrzej, ale Majka wpadła mu w słowo:

- Teraz ja idę do kuchni, a Kuba razem z Tobą do ogrodu. Pogadamy potem – Kuba tylko pokiwał głowa wstając z krzesła.

Co teraz mogą myśleć dzieci?

“Głupio wyszło… Ale kto by pomyślał, że tyle rzeczy trzeba robić w takim małym domu. Ale z drugiej strony fajnie mieć dom i swój pokój, i ogród, i podwórko… Całkiem inaczej sobie wyobrażaliśmy te obowiązki, kiedy o nich gadaliśmy jeszcze w starym mieszkaniu. Faktycznie, oni mają chyba rację, że trzeba ustalić kto, kiedy i co robi, to wtedy każdy może sobie zaplanować własne sprawy. Poza tym fajnie się gada z bratem (siostrą), a nie ciągle kłóci…”.

Dlaczego tak może myśleć?

Rodzice, wyczuwając emocje dzieci, postawili na spokojne rozstrzygnięcie sporu i dali dzieciom przestrzeń do samodzielnego zaplanowania rozwiązań. Podejmując temat nowych pokojów, ojciec delikatnie dał do zrozumienia, że przecież zmiany są dla nich korzystne i warto z tego powodu zorganizować swój czas inaczej, aby wszystkie obowiązki dało się pogodzić z przyjemnościami. Mama wsparła ojca, dając dzieciom konkretne narzędzia do zaplanowania zmiany.

Kłótnie, nieporozumienia, utarczki słowne między rodzeństwem to ważny element rozwoju społecznego. Dzieci uczą się nie tylko zasad współżycia społecznego, ale rozwijają kompetencje emocjonalne, uczą się negocjować, ustalać warunki w taki sposób, aby każdy był zadowolony. Jeśli rodzice wchodzą w konflikty rodzeństwa z gotowymi rozwiązaniami, ograniczają dzieciom możliwości zrozumienia innych ludzi, ale także wpływają na pewność siebie, dając komunikat: nie umiesz tego rozwiązać, muszę to zrobić za Ciebie. Jeśli będą wspierać – sygnalizując, że wierzą w możliwości swoich dzieci – i pozwolą na samodzielne działanie, wspomogą rozwój społeczny swoich dzieci.




Maria Tuchowska
Nauczyciel dyplomowany, polonista i teolog. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy z dziećmi i młodzieżą w placówkach integracyjnych różnego poziomu, edukator, coach, przeprowadziła ok. 600 szkoleń z zakresu kompetencji psychospołecznych nauczycieli, prawa oświatowego, pracy z dziećmi i młodzieżą z różnego typu zaburzeniami. Specjalizuje się również w tematyce dotyczącej zagadnień związanych z obecnością rodziców w szkole.


Interesuje Cię ta tematyka? Przeczytaj również:

Najbardziej aktualne artykuły: