Rachunki, fryzjer, oceny – bez aplikacji mobilnych jak bez ręki

Na internetowych platformach mobilnych znajdziemy ogromną liczbę aplikacji, które służą właściwie każdej wykonywanej przez nas czynności. Za pomocą aplikacji robimy zakupy, płacimy rachunki, kontaktujemy się z bliskimi, a nawet… chudniemy. Nic dziwnego, skoro w 2019 roku aż 67% ludzi na świecie posiadało smartfona, który z powodzeniem zaczyna konkurować o nasz czas z komputerem.

Polacy z nosem w smartfonie

Polacy używają smartfonów coraz częściej. Regularnie sięgają po nie, by korzystać z sieci. W pierwszym kwartale 2019 roku w Polsce sprzedano 2,1 mln tego typu urządzeń (dane firmy IDC). W efekcie już 70% Polaków używa smartfonów i robi to coraz intensywniej – tak wynika z najnowszego raportu „Digital 2019: Poland", przygotowanego przez firmę We Are Social. Jednak nie będziemy w stanie wykorzystać pełnych możliwości smartfona bez zainstalowania odpowiednich aplikacji. A tych również używamy coraz chętniej. Według większości rynkowych analiz w 2017 roku średnio trzymaliśmy na smartfonach 80 aplikacji (licząc zapewne wszystkie, nawet te systemowe), a miesięcznie korzystaliśmy z około połowy z nich. Skąd tak ogromne zainteresowanie „apkami”? Ich popularność wynika głównie z przydatności – to ona sprawia, że chcemy je instalować.

„Bankujemy” mobilnie

Aplikacje są niewątpliwie przydatne w wykonywaniu codziennych czynności, jak na przykład prowadzenie finansów. Wiele osób korzysta z banku za pomocą aplikacji mobilnej, a ich liczba ciągle rośnie. Wzrost popularności smartfonów podnosi także liczbę klientów banków, którzy używają telefonów do obsługi finansów osobistych.

Z bankowości mobilnej korzysta już 9,3 mln klientów banków, a ponad 2,5 mln obsługuje swoje konto wyłącznie za pomocą smartfona. Część z nich wykorzystuje w tym celu serwisy lite i RWD (lekkie wersje stron, które automatycznie dopasowują wyświetlany obraz do rozmiarów urządzenia), pozostali – tzw. natywne aplikacje mobilne. Ostatnia grupa liczy już 6 mln użytkowników. Bankowcy wyróżniają w niej grono klientów – liczące 2,5 mln – któremu nadali specjalną nazwę „mobilne only”. Jest to określenie używane w stosunku do osób, które już nie logują się do swojego konta z poziomu komputera osobistego i nie chodzą do oddziałów banków, bo wszystkie operacje wykonują wyłącznie na urządzeniach mobilnych. Ten wybór wydaje się słuszny, bo aplikacje mobilne potrafią więcej niż tradycyjna bankowość internetowa. Za ich pomocą można płacić w sklepach internetowych i stacjonarnych, w których zamiast plastikowej karty użyjemy swojego telefonu. Z tego powodu zmniejsza się liczba bankomatów, które przestają być nam już tak bardzo potrzebne.

W kontakcie z bliskimi

Niezmiennie ogromną popularnością cieszą się aplikacje społecznościowe. Na dowód można przedstawić dane App Annie, z których wynika, że największą miesięczną liczbę użytkowników wykazują aplikacje należące do Facebooka: Messenger, Facebook, WhatsApp Messenger oraz Instagram. Taki sukces aplikacji społecznościowych jest swego rodzaju znakiem naszych czasów, w których oczekujemy kontaktu ze znajomymi zawsze i wszędzie – chcemy dzielić się z nimi ważnymi chwilami w różny sposób i w związku z tym – poprzez różne aplikacje. Możliwość kontaktu z bliskimi wydaje się być najistotniejszym czynnikiem wpływającym na popularność tych aplikacji. Co ciekawe, coraz wyżej w rankingach plasują się aplikacje, które pozwalają na porozumiewanie się za pomocą m.in. zdjęć. Oznacza to, że coraz częściej odchodzimy od przekazu słownego na rzecz całkowitej dominacji obrazu w komunikacji.

grafika_artykul_aplikacje_1.jpg

Szkoła w telefonie

Za pomocą aplikacji mobilnej kontaktować się można także ze szkołą, a dokładnie z nauczycielami. Pozwalają na to aplikacje dedykowane dziennikom elektronicznym, m.in. aplikacja mobilna Librus. Firma Librus, której rozwiązanie dziennika elektronicznego jest najczęściej wybieranym przez szkoły, już dawno zauważyła rosnącą popularność aplikacji mobilnych oraz lawinowy wzrost korzystania z nich przez rodziców. Wynikiem tego jest – wspomniana wcześniej – aplikacja Librus, która pojawiła się na rynku już w 2016 roku. Umożliwia ona przeglądanie informacji z rozwiązania LIBRUS Synergia. Uczniowie, a także ich rodzice, mają wgląd m.in. do ocen, frekwencji, szkolnych ogłoszeń czy terminarza dotyczącego danej klasy w każdym miejscu i o każdej porze. Rodzice doceniają narzędzia, które pozwalają im na monitorowanie postępów dziecka w nauce, ale przede wszystkim łatwą komunikację ze szkołą. Zwracają uwagę na to, że dzięki stałemu przepływowi informacji pomiędzy nimi a nauczycielami rozmowy podczas wizyty w szkole dotyczą potrzeb dziecka, a nie sprowadzają się do podania wyników. Nauczyciele natomiast mogą mieć pewność, że w razie szkolnych problemów rodzice będą na bieżąco ze sprawami swojego dziecka. To tylko część korzyści – zapewne będzie ich jeszcze więcej, bo firma Librus już dawno dostrzegła potencjał aplikacji mobilnych. Dlatego nieustannie rozwija swój produkt, bacznie wsłuchując się w potrzeby użytkowników.

Zakupy od ręki

Aplikacje mobilne rewolucjonizują tak fundamentalne elementy życia jak finanse czy edukacja. Ich fenomen wynika m.in. z wygody użytkowania. Stąd też pewnie ogromne zainteresowanie aplikacjami zakupowymi, które pozwalają na komfortowe przeglądanie i zakup produktów w dowolnej chwili, choćby podczas jazdy autobusem. Pojedziemy nim zresztą, sprawdzając rozkład i kupując bilet za pomocą aplikacji mobilnej. Dalsza podróż też nie jest problemem, odpowiednie aplikacje wskażą nam drogę, a nawet – jak bardzo popularne teraz aplikacje do współdzielenia pojazdów – „zawiozą” nas na miejsce. A gdy zgłodniejemy, możemy zamówić jedzenie. Nic nowego? Niekoniecznie. Od niedawna działa aplikacja, za pomocą której zamówimy posiłki domowej roboty – swoimi smakołykami podzielą się z nami kucharze-amatorzy. Nie pozostaje nam już nic innego, jak dobrać odpowiednie do posiłku wino. I tu z pomocą nadchodzi oczywiście aplikacja mobilna, dzięki której będziemy mogli sprawdzić, które wino jest dobre, skąd pochodzi i jak oceniają je inni ludzie – wystarczy zrobić zdjęcie etykiety wina. A kto za to wszystko zapłaci? Najlepiej podzielić się rachunkiem z użyciem specjalnie stworzonej do tego aplikacji. Zakupy zrobione, głód zaspokojony, więc można pozwolić sobie na nowy odcinek ulubionego serialu, o którym przypomni nam nic innego jak aplikacja mobilna.

Aplikacja dobra na wszystko

Aplikacje mobilne mogą pomóc w zaspokajaniu naszych potrzeb zarówno fizycznych, jak i duchowych. Doskonale znane są aplikacje spełniające funkcję „osobistego trenera”, które przygotowują plan treningów, monitorują postępy i motywują do dalszej aktywności. Z aplikacją można również schudnąć – wystarczy wprowadzać do niej informacje o wszystkich spożytych posiłkach, a ona zadba o to, żebyśmy nie przekroczyli dziennego limitu kalorii. A co dla ducha? Bilet na koncert lub do kina? Czemu nie – można kupić „przez telefon”. Dobra książka – też nieźle, ale nie każdy lubi czytać na małym ekranie smartfona. Można ją za to z użyciem smartfona wypożyczyć. Wiele bibliotek korzysta już z oprogramowania, dzięki któremu możemy szukać, wypożyczać i przedłużać książki, kiedy tylko chcemy.

Smartfon na zdrowie

Aplikacje mobilne zadbają i o nasze zdrowie. Istnieje nawet specjalny termin – mHealth (lub m-Health, rzadziej mZdrowie), określający dziedzinę ochrony zdrowia, w której wykorzystywane są komunikacja i urządzenia mobilne. Dostępne są aplikacje, które z wykorzystaniem danych (np. ciśnienia, poziomu cukru we krwi, tętna, wagi, liczby spożywanych kalorii) wprowadzanych przez użytkownika, tworzą profil i pomagają diagnozować niektóre dolegliwości. Umożliwiają nawet komunikację z zewnętrznymi czujnikami ukrytymi w tzw. „wearables” – bransoletkach, opaskach, zegarkach, okularach  naszpikowanych technologią umożliwiającą pomiar lub rejestrację obrazu i jego przesyłanie bezpośrednio do smartfona. Urządzenia nie zastąpią oczywiście prawdziwego lekarza, ale z tym możemy się skonsultować za pomocą specjalnego komunikatora. Aplikacje „w trosce” o nasze zdrowie przestrzegą nas przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych, np. wysokim stężeniem smogu w powietrzu.

grafika_artykul_aplikacje_2.jpg

Nie zawsze praktyczna

Nie wszystkie dostępne propozycje są tak przydatne. Na rynku znajdziemy sporo aplikacji mobilnych, których funkcjonalność wydaje się być dość abstrakcyjna. Dla wszystkich, którzy potrzebują podnieść swój status w oczach znajomych, powstała aplikacja pozwalająca dodawać fałszywe wydarzenia w kalendarzu, tworzyć nieprawdziwe kontakty do różnych ludzi na wysokich stanowiskach, a także udostępniać te informacje na Facebooku. Kolejna nietypowa propozycja to suszarka do rąk, czyli aplikacja posiadająca funkcję włączenia suszarki, posłuchania szumu, wyłączenia jej i… tyle. Może znajdzie swoich amatorów, tak samo jak aplikacja sprawiająca, że smartfon dmucha powietrzem. Jaki jest jej cel? Według twórców aplikacji przy jej pomocy można zdmuchiwać świeczki lub orzeźwiać się podczas upalnego lata.

Mobilność ma znaczenie

Mobilny dostęp do usług stał się wygodną alternatywą dla tradycyjnych serwisów internetowych. Coraz częściej korzystamy z Internetu wyłącznie za pomocą smartfona. Brak mobilnej wersji strony lub dedykowanej aplikacji mobilnej dla danego produktu oznacza zmniejszenie liczby użytkowników lub nawet jego powolną „śmierć”. Z tego powodu firmy, które chcą nadal odnosić sukcesy na rynku, muszą umożliwić użytkownikom dostęp do swoich usług w wersji mobilnej. My – użytkownicy szybko się do wygody przyzwyczajamy. Trudno jednak rezygnować z komfortu i oszczędności czasu, które dają nam aplikacje mobilne. Aby ułatwić sobie życie, warto wybrać te, z których rzeczywiście będziemy korzystać. A jeżeli jednak zrobi nam się bałagan w naszym smartfonie? Wtedy do uporządkowania możemy użyć oczywiście specjalnej aplikacji. Dla tych, którzy wolą mieć wszystko pod kontrolą stworzono aplikację, która pozwoli sprawdzić ile pieniędzy wydaliśmy na… aplikacje.





Źródła:
  • https://datareportal.com/reports/digital-2019-poland


Interesuje Cię ta tematyka? Przeczytaj również:

Najbardziej aktualne artykuły: