Librus

Oficjalna aplikacja Librus

Hipokryzja u rodzica - znasz to?

Jak dorosnę, to nigdy nie… i tu pojawia się przeżycie, zachowanie, którego nie chcesz doświadczyć. Pamiętasz taką scenę z dzieciństwa? A teraz 20, 30, 40 lat później, jak brzmi Twoja mantra?

„Ja” będę inny…

I oto stało się. Wszyscy się tego spodziewali. Przygotowywali się na to wydarzenie z należytą odpowiedzialnością. Teraz jednak zostawiają za sobą miliony myśli, oczekiwań, marzeń, wizji. Osądzali innych, wierząc, że oni na ich miejscu zachowaliby się inaczej, lepiej. Obiecywali sobie, że nigdy nie popełnią tak rażących błędów. A tymczasem stoją bezbronni i wystraszeni, zmęczeni czterogodzinnym płaczem, niechęcią do wszystkiego, co zielone, tym, że wszystko musi być teraz i na już, milczeniem, świadomością, że nie wiedzą, co tak naprawdę się dzieje.

Każdy rodzic, niezależnie od tego, jak bardzo pragnął swojego dziecka, jak intensywnie przygotowywał się na jego powitanie, musi zmierzyć się ze świadomością, że rodzicielstwa nie da się zaplanować. Pojawienie się dziecka w naszym życiu obnaża całkowitą prawdę o nas samych. Odkrywamy w sobie wszystkie najpiękniejsze cechy, ale i te, które wolelibyśmy wymazać. Zastanawiamy się, dlaczego uczono nas z taką dbałością zasad fizyki, rozwijano umiejętności logicznego myślenia i liczenia, poprawiono nasze błędy językowe, ale nie przygotowano nas do bycia rodzicem.

Można oczywiście stwierdzić, że bycie rodzicem jest czymś zupełnie naturalnym i nie warto analizować wszystkiego, co się z tym wiąże, ufając, że i my damy radę. Można, ale można też zastanowić się, co ułatwiłoby mi bycie mamą, bycie tatą. Z jakich już posiadanych umiejętności mogę zrobić swój wychowawczy atut, na jakim potencjale oprzeć moją relację z mężem, żoną, nad czym warto pracować, aby faktycznie nie powielać błędów, których zarzekaliśmy się w przeszłości, że nigdy nie popełnimy.

To „ja” będę… ideałem…

Rozmawiając szczerze o rozwoju człowieka, na samym początku należy jasno powiedzieć, że nie istnieje idealny model matki czy ojca. Co więcej dążenie do wykreowanego ideału najczęściej pozbawia nas umiejętności przeżywania tego, co dzieje się aktualnie w naszym życiu. Zastępujemy doświadczanie projektowaniem. Nie istnieje również możliwy do osiągnięcia idealny model nas samych. Niezależnie od mocy postanowień i świadomości naszych wad będziemy popełniali błędy do końca naszego życia. To, co możemy jednak zrobić, to zastanowić się nad tymi aspektami, które sprawiają, że jesteśmy w stanie okazywać najbliższym naszą miłość oraz troskę, umożliwiają nam przyznawanie się winy, ułatwiają przeproszenie, przebaczenie, pozwalają czerpać radość z rodzinnej relacji, a naszym dzieciom dają bezcenny fundament, od którego zależy ich wizja świata i panujących na nim relacji.

„Ja” to nie!

Jeżeli mieliście okazję pracować z młodzieżą lub porozmawiać z nastolatkami o ich relacji z dorosłymi, możecie dostrzec, że bardzo często wskazują oni na pewną przeszkodę uniemożliwiającą im budowanie silnych relacji, również z rodzicami. Nie zdziwi nas zapewne, że jest nią hipokryzja. Nasze dzieci są genialnymi obserwatorami, tak przecież się uczą. Niczym rentgen prześwietlają nas, rodziców, i na bazie naszego zachowania, pokazywanych norm, przekazywanych zasad i właśnie naszej konsekwencji budują obraz swój i świata.

A teraz z ręką na sercu: czy kiedykolwiek zdarzyło się Wam zjeść czekoladę, gdy chwilę wcześniej powiedzieliście swojemu dwulatkowi, że czekolada jest niezdrowa i lepsze jest jabłuszko albo zrugaliście (przecież słusznie) Wasze dziecko za to, że kłóciło się z bratem, gdy tego samego wieczoru wygraliście głośny spór z partnerem? A może pokazując wartość rozwoju wyobraźni, prawie siłą przekonaliście córkę do przeczytania książki, w tym samym czasie odpalając z radością Netflixa?

To drobiazgi, ale zdarzają się przecież sytuacje dużo poważniejsze, gdy rodzic zarządza karę dla swojego dziecka, za to, że znowu uderzył w przedszkolu swojego kolegę i tego samego dnia wymierza siarczystego klapsa za histerię spowodowaną wyłączeniem bajki. Powiedzmy to sobie szczerze: wszyscy jesteśmy hipokrytami. Oczywiście, nie zawsze zauważamy paradoks w naszym zachowaniu. Akceptujemy własne wady, nazywając je słabostkami i jednocześnie oceniamy, a nawet krytykujemy innych, zachowujących się w identyczny sposób.

a_hipokryzja_LR_graf.jpg

To „ja” czy to „Ty”?

Wszyscy jesteśmy hipokrytami, ale zanim postawimy kropkę, a może nawet wykrzyknik, warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden mechanizm składowy całego jakże skomplikowanego procesu, którego zauważanie ułatwi nam pracę nad naszą integralnością. Pomyślcie teraz o dowolnej osobie, która żyje w Waszym najbliższym otoczeniu. Wasz wybraniec musi być tym, który Was często złości, irytuje, czasem przyprawia o ból głowy. Ociąga się z rzeczami, które obiecał załatwić, za dużo mówi, milczy po kłótni, zamiast rozwiązać problem, nigdy nie potrafi przyznać się do błędu, strzela foch za fochem, zawala terminy albo może chce kontrolować wszystko i wszystkich wokół.

Macie przed oczami tę osobę? To teraz czas na ostatni krok. Zastanówmy się, czy przypadkiem cechy, które irytują nas najbardziej, nie są naszymi własnymi? Tymi których w sobie nie akceptujemy, które nam utrudniają funkcjonowanie, które wypieramy, malując piękniejszy, ale niekoniecznie prawdziwy obraz samych siebie? Czy czasem nasze dziecko, które tak leniwie i długo wstaje z łóżka, powoli człapie do kuchni, nie będąc w stanie powiedzieć, co chce zjeść na śniadanie i z zachmurzoną miną, krokiem skazańca idzie do przedszkola – boleśnie kogoś nam nie przypomina?

Jeżeli tak, jak ja bywasz hipokrytą, możesz to przyznać. Możesz tym bardziej zastanowić się nad tym, co i jak chcesz w sobie rozwijać, aby tak zwyczajnie tworzyć nie tylko kochającą, ale i lubiącą się rodzinę. Dlatego dziś możemy zacząć wspólną, nie zawsze łatwą, ale pasjonującą podróż w nasz wewnętrzny świat. Zdecydować się na podjęcie ryzyka wglądu w siebie. To może budzić lęk, ale też przynieść nam szansę poznania prawdy o samym sobie, być lepszym dla swojego dziecka. Czyż nie warto zaryzykować?

Krok pierwszy

Jeżeli warto, jeżeli chcesz, dziś możesz zrobić jedną pozornie prostą, ale jednocześnie bardzo ważną rzecz. Spróbuj przez jeden dzień, ale od samego rana do zaśnięcia, robić dokładnie to, o co prosisz swoje dziecko, męża, żonę. I pamiętaj o tym, gdy np. poprosisz swoje dziecko, by położyło się wcześniej spać…





Agata Gemser-Wrębiak
Żona Arka, mama Gaby i Idy. Trener z wieloletnim doświadczeniem, certyfikowany coach ICF, pasjonatka pracy z młodzieżą, współautorka Programu Profilaktycznego dla dzieci i młodzieży Ambasadorzy nieMożliwego realizowanego przez Fundację Pomocy Dzieciom Ulica, współprowadzi, razem z mężem, autorskie warsztaty rozwojowe dla par: Małżeństwo 1.0.


Interesuje Cię ta tematyka? Przeczytaj również:

Najbardziej aktualne artykuły: