Librus

Oficjalna aplikacja Librus

Sharenting, oversharenting, troll parenting - stosujesz je?

Jako nauczycielka w szkole podstawowej oraz administratorka szkolnej strony i profilu na Facebooku miałam okazję obserwować, jak coraz młodsze dzieci dobrowolnie, choć często nieświadomie, wchodzą w świat Internetu. Zakładają konta na rozmaitych portalach społecznościowych, zbyt pochopnie udostępniają swoje dane i rozpowszechniają wizerunek. Co roku m.in. w ramach lekcji wychowawczych uczyliśmy naszą młodzież rozważnego korzystania z sieci. Tymczasem okazuje się, że pomocy w tym zakresie potrzebują także rodzice, którzy często i chętnie dzielą się obrazami i faktami z życia swoich dzieci. 

Sharenting

Świat w ostatnich latach bardzo się zmienił. Oprócz życia w realu funkcjonujemy także w przestrzeni Internetu, który służy nam do pracy, rozrywki, kontaktu z rodziną czy przyjaciółmi. To normalne, że jako rodzice możemy nie do końca wiedzieć, jakie zagrożenia czyhają na nasze dziecko w sieci oraz… jakie my sami możemy stwarzać dla nich zagrożenie.

Wg raportu agencji Clue PR „Sharenting po polsku, czyli ile dzieci wpadło do sieci?” 40% rodziców dokumentuje w social mediach (np. na popularnym Facebooku lub Instagramie) dorastanie swoich dzieci. Publikacja w Internecie np. zdjęć dziecka czy filmików z jego udziałem to sharenting. Pojęcie pochodzi od angielskich słów: „share” – dzielić się oraz „parenting” – rodzicielstwo.

Obserwatorium Językowe Uniwersytetu Warszawskiego w 2018 roku zdefiniowało sharenting jako “bezrefleksyjne udostępnianie w mediach społecznościowych przez rodziców zdjęć, filmów i innych informacji na temat ich dzieci”. Internetowy Słownik Collinsa zamiast o „bezrefleksyjnym” pisze o „regularnym” zamieszczaniu treści. Jednak co to znaczy „regularne”? Według wspomnianego raportu 21% rodziców dzieci w wieku 0-18 lat wrzuciło do sieci zdjęcie lub filmik przynajmniej raz w tygodniu, a 61% przynajmniej raz w miesiącu. To dużo, czy mało?

Nowe zjawiska i pojęcia budzą pewną dezorientację rodziców. Na podstawie raportów i poradników można stwierdzić, że każde zamieszczenie zdjęcia, filmu, ale także wypowiedzi dzieci, informacji o ich ocenach szkolnych bądź sukcesach to sharenting. Jednak wydaje mi się, że kluczowe byłoby tu słowo „bezrefleksyjne” zamieszczanie treści. To dzielenie się z bliskimi i dalszymi znajomymi tym wszystkim, co w czasach przed Internetem byłoby zachowane w tylko rodzinnym albumie, w pamiętniku rodzica czy we wspomnieniach.

Pamiętajmy, że nawet te pozytywne informacje o dziecku, którymi chcemy podzielić się ze światem, mogą obrócić się przeciwko niemu. Słodkie minki bobasa czy złote myśli czterolatka wyciągnięte z czeluści Internetu mogą narobić wstydu nastolatkowi i stać się przyczyną wyśmiewania przez rówieśników, a w ekstremalnych sytuacjach młody człowiek może paść ofiarą hejtu czy cyberprzemocy. Pamiętajmy, że w Internecie nic nie ginie. Treść udostępniona znajomym może stać się publiczna, jeśli np. jedna osoba postanowi skopiować ją i puścić dalej w świat. Czy chcielibyśmy, aby to słodkie i śmieszne (dla nas) zdjęcie naszego dziecka stało się… memem (zdjęciem/filmem przedstawiającym połączenie obrazu z zabawnym komentarzem)?

Publikując od czasu do czasu treści dotyczące dzieci zachowajmy zdrowy rozsądek. I oczywiście, w przypadku starszych dzieci, zapytajmy je przed publikacją o zgodę. 

Oversharenting

Słowo opisujące zjawisko nadmiernego dzielenia się szczegółami z życia dziecka, nawet tymi intymnymi, to oversharenting. Często dumni przyszli rodzice zamieszczają w social mediach zdjęcia USG dziecka. Później dokumentują każdą minę, kamień milowy, taki jak pierwsze kroki czy… siku do nocnika. Świętują urodziny (tym samym pośrednio podając datę urodzin dziecka), pójście do przedszkola czy szkoły. W niektórych przypadkach zakładają nawet dzieciom ich indywidualne konta na portalach społecznościowych. Tworzą wirtualną historię pociechy, fachowo nazywaną cyfrowym śladem.

Taki cyfrowy ślad zostawia za sobą każdy użytkownik Internetu. Szukaliście kiedyś idealnego biurka czy sprzętu AGD? Zauważyliście, jakie reklamy później wyświetlają się w przeglądarce? Dane dziecka również mogą być wykorzystane przez reklamodawców, a nawet przyszłych pracodawców naszych potomków. W ekstremalnych przypadkach zdjęcia dzieci zamieszczone w portalu społecznościowym mogą zostać przechwycone przez osoby o skłonnościach pedofilskich lub stać się celem tzw. cyfrowego kidnapingu. W dużym skrócie – zdjęcia dziecka zostają wykorzystane do stworzenia fałszywego profilu w social mediach, a nawet zbiórki charytatywnej na jego rzecz.

Udostępnianie danych o tym, gdzie dziecko w danym czasie przebywa, chodzi do przedszkola, szkoły, na zajęcia dodatkowe, także nie jest zbyt rozważne. Ze względów bezpieczeństwa lepiej te informacje zachować dla siebie. Jako rodzice musimy mieć też świadomość, że nie trzeba wyrażać zgody na publikację wizerunku dziecka w szkolnych mediach.

W czasie, gdy zwracamy szczególną uwagę na ochronę naszych danych osobowych, zauważmy, ile informacji rodzice uprawiający oversharenting dobrowolnie umieszczają w Internecie. Nawet jeśli dzielą się zdjęciami pociech z pobudek takich, jak duma czy radość, ich pozytywne intencje mogą stać się przyczyną cierpień dziecka.

a_sharenting_oversharenting_trollparenting_LR_graf.jpg

Troll parenting

Skoro już o cierpieniu mowa, to przechodzimy do takiego zachowania rodziców w sieci, które ma na celu upokorzenie dziecka. O ile sharenting, a nawet oversharenting to zjawiska łączone często z dumą rodzica z osiągnięć dziecka i radością z bycia mamą czy tatą, to troll parenting zdecydowanie wiąże się z przemocą. Czym innym jest celowe wystawianie na widok publiczny zdjęć czy filmów, które w oczywisty sposób kompromitują, upokarzają i zawstydzają dziecko? Na to rodzicielskie oblicze cyberprzemocy zwraca uwagę Anna Golus, autorka książki „Dzieciństwo w cieniu rózgi. Historia i oblicza przemocy wobec dzieci”.

Rodzice czasem nieświadomie kompromitują dziecko w sieci. Do niedawna w serwisie TikTok popularne były filmiki, na których rodzice oblewali niemowlęta wodą i z uśmiechem na twarzy nagrywali ich „zabawne” reakcje. Na filmikach widać było strach, zaskoczenie, płacz dziecka i śmiech rodzica ze świetnego „dowcipu”. Opiekunowie jakby nie zdawali sobie sprawy, że swoim zachowaniem uderzali w godność małego człowieka, wystawiając na pośmiewisko jego trudne emocje.

Jeśli chodzi o publiczne karanie dzieci przez rodziców, to wspomniana już Anna Golus wymienia opublikowane w sieci filmiki z obcinania włosów, bicia czy zdjęcia przedstawiające dzieci trzymające kartkę z napisem „Jestem kłamcą i złodziejem”. A wydawałoby się, że pręgierz na rynku jest już tylko zabytkiem. Teraz rynkiem są serwisy społecznościowe, a pręgierz stawiają nie surowe władze miasta, a najbliżsi dziecku – rodzice, którzy powinni chronić jego godność osobistą, prywatność i przekazywać jak z szacunkiem traktować drugiego człowieka.

Publikuj z głową

Wstawiając w serwisie społecznościowym zdjęcia dziecka, nie stajesz się złym rodzicem. Pamiętaj tylko o robieniu tego z głową.

  • Jeśli chcesz upublicznić wizerunek dziecka, zapytaj je o zgodę.
  • Publikując zdjęcia i inne treści, wybieraj takie, które nie skompromitują Twojego dziecka ani dzisiaj, ani za 10 lat.
  • Zamieszczając zdjęcia np. ze wspólnych wakacji, możesz wybrać takie ujęcia, na których nie widać twarzy dziecka.
  • Zastanów się, czy nie warto na upublicznionych zdjęciach zamieścić znaku wodnego.
  • Pomyśl o ograniczeniu widoczności zamieszczanych treści do bliskich znajomych lub rodziny.
  • Poproś osoby, z którymi dzielisz się zdjęciami dziecka, by nie przekazywały ich dalej
Przyznam, że pisząc ten artykuł przejrzałam zdjęcia mojego dziecka zamieszczone jednym z serwisów i część z nich po surowej weryfikacji usunęłam. Choć śmieszne zdjęcia i filmiki trzymamy w tradycyjnych albumach i na dyskach, a w Internecie zamieszczamy naprawdę niewiele naszych rodzinnych zdjęć, to od dziś będziemy to robić jeszcze uważniej, mając z tyłu głowy fakt, że w Internecie nic nie ginie.






Literatura:
  • A. Borkowska, M. Witkowska: „Sharenting i wizerunek dziecka w Sieci. Poradnik dla rodziców”. W: https://akademia.nask.pl/publikacje/Poradnik_sharenting_www.pdf. [data dostępu: 27.08.2020]
  • A. Golus: „Dzieciństwo w cieniu rózgi. Historia i oblicza przemocy wobec dzieci”. Gliwice 2019, s. 233-234.
  • Hasło: Oversharenting. W: Collins Dictionary. https://www.collinsdictionary.com/dictionary/english/sharenting. [data dostępu: 27.08.2020]
  • Hasło: Sharenting. W: Collins Dictionary. https://www.collinsdictionary.com/submission/7785/Oversharenting. [data dostępu: 27.08.2020]
  • Hasło: Sharenting. W: Obserwatorium Językowe Uniwersytetu Warszawskiego. Najnowsze Słownictwo Polskie. https://nowewyrazy.uw.edu.pl/haslo/sharenting.html. [data dostępu: 27.08.2020]
  • M. Bierca, A. Wysocka-Świtała: „Sharenting po polsku, czyli ile dzieci wpadło do sieci? Pierwszy raport w Polsce na temat wizerunku dzieci w internecie na zlecenie Clue PR”. W: https://cluepr.pl/sharenting-po-polsku-czyli-ile-dzieci-wpadlo-do-sieci/. [data dostępu: 27.08.2020]

Karolina Starnawska (de domo Jędrych)
Doktor literaturoznawstwa, pracownik Katedry Dydaktyki Języka i Literatury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz Szkoły Społecznej (ZOSS STO) w Bytomiu. Zaangażowana w uczenie tego, jak nauczać języka polskiego. W swojej pracy dydaktycznej – zarówno ze studentami jak i z młodzieżą – sięga po różne metody, które opisuje na swoim nauczycielskim blogu (lekcjepolskiego.com). Autorka książki „Portret dziewczynki, dziewczyny i kobiety w powieściach Marii Krüger. Interesuje ją związek wychowania i rozwoju dzieci z naturą, literatura dla młodego czytelnika, w szczególności dla dziewcząt oraz podróże. Marzy o wyprawie na Wyspę Księcia Edwarda.


Interesuje Cię ta tematyka? Przeczytaj również:

Najbardziej aktualne artykuły: