Mentalizacja – jak może pomóc nam porozumieć się z dzieckiem

Impulsywne reakcje? Kłótnie? Złość? Niezrozumienie? Spróbuj mentalizacji i zamień to na spokój, opanowanie, ciekawość i dobre relacje! W artykule znajdziesz wyjaśnienie tej metody oraz sposoby zastosowania jej w codziennym życiu, zwłaszcza w sytuacjach trudnych dla Ciebie i Twojego dziecka.

Mentalizacja pozwala nam widzieć świat we wszystkich jego kolorach i odcieniach, a także dostrzegać zmianę tych barw, w zależności od sytuacji i kontekstu. W poniższym artykule skupię się na dzieciach i na ich relacjach z rodzicami.

Czym zatem jest mentalizacja? To przede wszystkim wolność i możliwość szerokiego postrzegania różnych zachowań i ich przyczyn u naszych dzieci oraz nas samych. Mentalizacja pozwala nam przypuszczać, co może być powodem danego zachowania lub sytuacji. Dzięki temu oddalamy się od powierzchownych ocen i szufladkowania. Może oszczędzić nam to nerwów, stresu i złości. Biologicznie rzecz ujmując, mentalizacja to bycie bardziej ssakiem niż gadem, czyli używanie bardziej rozwiniętej części naszego mózgu – płatów czołowych, a mniej części pierwotnej – pnia mózgu i jego okolic.

Bycie rodzicem na co dzień

By lepiej zrozumieć, czym jest mentalizacja i do czego może się nam przydać, zapraszam Cię Drogi Rodzicu do krótkiego doświadczenia.

Wyobraź sobie teraz swoje dziecko. Skup się na swoich reakcjach, uczuciach i myślach. Widzisz je? Uśmiechasz się? Kochasz je? Podziwiasz? Chcesz dla niego jak najlepiej?

A teraz wyobraź sobie ostatnią trudną sytuację z Twoim dzieckiem.
Nie wróciło do domu na czas? Krzyczało? Sprawiło Ci przykrość tym, co powiedziało? A może, pomimo wielu próśb, nie posprzątało pokoju? Nie zjadło śniadania? Uderzyło swojego brata/siostrę?

Pomyśl o swojej reakcji w tamtej sytuacji.
Też krzyczałeś? Byłeś wściekły? Myślałeś o dziecku, jako o złośliwej istocie? Zastanawiałeś się, co robisz nie tak? Mówiłeś, co ma zrobić? Groziłeś konsekwencjami? Karą?

Przypomnij sobie, co czułeś po tej sytuacji.
Złość? Smutek? Rozżalenie? Poczucie winy? Bezradność? Uczucie dyskomfortu? I wreszcie... wyrzuty sumienia?

Błędne koło, prawda? Wpadamy w nie wielokrotnie, podejmując się tego trudnego wyzwania, jakim jest rodzicielstwo. Z jakiego powodu tak się dzieje? Przyczyn może być wiele i poznanie ich wszystkich niewątpliwie może okazać się pomocne, ale to wymaga czasu. Z jakiego powodu warto go znaleźć? Co zrobić na tu i teraz? Czy coś może pomóc? Odpowiedzią jest MENTALIZACJA, czyli zdolność „wchodzenia w buty” naszego dziecka. To stawianie pytań – zamiast ocen, wysnuwanie przypuszczeń – zamiast kategorycznych twierdzeń.

Mentalizacja – jak się jej nauczyć

Aby nauczyć się mentalizacji i móc wykorzystywać ją w trudach dnia codziennego, musimy po pierwsze zacząć ją stosować, a po drugie nieustannie ją ćwiczyć. Potrzeba wielu powtórzeń, by coś zapamiętać, działać automatycznie i naturalnie, a w końcu robić to efektywnie.
Wiele osób mówi, że najlepiej zapamiętuje i uczy się na realnych przykładach. Pójdźmy zatem tym tropem i posłużmy się przykładem dla lepszego zobrazowania, czym jest mentalizacja.

Wyobraź sobie Drogi Rodzicu, że jesteś rodzicem nastolatka, w wieku np. 15 lat. Nie po drodze mu do szkoły, często opuszcza lekcje, dużo czasu spędza ze znajomymi, których na dodatek nie znasz. Masz poczucie, że robi z nimi coś, co może nie być bezpieczne. W skrócie nie podoba Ci się ani to, co robi, ani z kim robi, ani kiedy robi.

Jesteście umówieni, że Twoje dziecko w tygodniu wraca do domu najpóźniej o 21:00. Dziś czwartek, godzina 22:00, a Twojego dziecka nadal nie ma. Dzwonisz, piszesz SMS-a, piszesz na Messengerze, WhatsAppie – nadal cisza.

Odchodzisz od zmysłów. Zaczynasz przeglądać portale społecznościowe, szukasz kontaktów do znajomych. Piszesz do przyjaciół. Nadal nic. Jest godzina 3:00 nad ranem. Twoje dziecko nadal jest poza domem, nie ma z nim kontaktu. Co robisz? Jak się czujesz? Co myślisz?

Nastaje nowy dzień, godzina 7:00 rano. Twoje dziecko wchodzi do domu. Jest całe i zdrowe, nic mu nie jest. Co robisz? Co mówisz? Jak się czujesz? Jakie zadajesz mu pytania? To bardzo trudny przykład, bo emocje mogą sięgać zenitu. Z jakiego powodu aż tak wysoko/daleko? Może dlatego, że bardzo się martwiłeś? A może dlatego, że jesteś wściekły? A może dlatego, że masz ochotę zrobić coś, czego później możesz żałować? Może też dlatego, że czujesz ogromną bezradność i niezrozumienie? Może być bardzo różnie, prawda? Tak samo różne mogą być przyczyny tej sytuacji i zachowania Twojego dziecka. Poszukaj ich samodzielnie i wspólnie z dzieckiem, zadawaj pytania.

Jak reagować w sytuacjach trudnych

Zastanów się, co czujesz i powiedz o tym swojemu dziecku, np. „bardzo się o Ciebie martwiłam, jestem bardzo zdenerwowana".

Następnie poszukaj przyczyn zaistniałej sytuacji i zamień pytanie: "Gdzieś Ty był(-a)?!" na "Zastanawiam się, co się wydarzyło? Chciałbym(-abym), żebyś mi o tym opowiedział(-a)".

Twoje dziecko milczy, wzrusza ramionami, chce Cię ominąć i pójść do swojego pokoju albo odpowiada „nic”? Może tak się zdarzyć i bardzo prawdopodobne, że nasza umiejętność mentalizacji będzie tu poddana ciężkiej próbie. Jednak warto w takiej chwili odnaleźć w sobie siłę i spokojnie kontynuować rozmowę: „Wiesz, wyobrażam sobie, że może być wiele przyczyn. Może spotkanie, na którym byłeś(-aś) było tak fajne, że trudno Ci było wyjść z niego wcześniej? A może uciekł Ci autobus i nie miałeś(-aś), jak wrócić? Może zgubiłeś(-aś) telefon i szukałeś(-aś) go, nie mogąc dać mi znać? Przychodzi mi jeszcze do głowy, że może telefon Ci się rozładował, nie wiedziałeś(-aś), która jest godzina, a jak zobaczyłeś(-aś), że jesteś spóźniony(-a), to spodziewając się mojej reakcji wolałeś(-aś) przeczekać do rana?” itp.

a_mentalizacja_wspieramy_relacje_graf_LS.jpg

To bardzo trudne w chwili wzburzenia, ale możliwe – zapewniam Cię. Może być tak, że Twoje dziecko, zwłaszcza na początku, nie będzie chciało rozmawiać i nic nie powie. Może zacząć płakać, może przeprosić, może potrzebować się przytulić. Twoim zadaniem w trudnych chwilach jest bycie latarnią, która swoim światłem oświetli nawet najciemniejszą trasę w trudnych warunkach i sprawi, że Twój okręt (dziecko) nawet w trakcie sztormu trafi do portu i będzie tam bezpieczny. Czyż to nie jest właśnie to, o czym marzysz? Czyli wszystko, co najlepsze dla Twojego dziecka?

Często wydaje nam się, że znamy powód zachowania naszego dziecka. Oceniamy, unosimy się, dajemy przejąć władzę emocjom. A później, kiedy te opadają, łapiemy się za głowę i zadajemy sobie pytanie o własną pełnoletniość i przytomność umysłu. To normalne, bo to właśnie są nasze podstawowe reakcje. Jednak będąc ludźmi, mamy przywilej posiadania poza tzw. mózgiem gadzim, także mózgu ssaczego i to właśnie tę część możemy wykorzystywać podczas mentalizowania w relacji z naszymi dziećmi.

A teraz wyobraźmy sobie, że ktoś nagrał tę sytuację i dokładnie wiemy, co się wydarzyło. Było tak: nasze dziecko było po szkole u przyjaciela, tak jak Ci mówiło. O 20:30 wyszło, by na 21:00 – zgodnie z zasadami – dotrzeć do domu. Kiedy dotarło na przystanek, okazało się, że zapomniało telefonu. Chwilę zastanawiało się, czy po niego wracać, ale uznało, że możesz się do niego nie dodzwonić i lepiej wrócić, bo może być nieprzyjemnie i niebezpiecznie. Wraca. Telefonu nigdzie nie ma. Razem z przyjacielem szukają go. Nadal nic. Wracają trasą, którą szli wcześniej. Telefonu nie ma. Wracają do przyjaciela raz jeszcze. Okazuje się, że telefon wpadł między siedzisko fotela a podłokietnik. Jest, ale całkowicie rozładowany. Stres. Brak numeru do Ciebie, żeby dać znać, co się dzieje. Twoje dziecko pędzi na kolejny autobus, nocny. Nie zdążyło. Kolejny za godzinę. Boi się i wraca do przyjaciela, bo to bliżej. Zostaje do rana. Wyczerpane, zestresowane, przestraszone. Myśli tylko o tym, co powiesz, jak zareagujesz, że nie uwierzysz w to, co się wydarzyło. Myśli, co mogło zrobić inaczej. Poddaje się. Będzie, co będzie.

W czym może pomóc tutaj mentalizacja?

Pamiętaj Drogi Rodzicu, że takie zachowanie jest bardzo trudne i wymaga wielu powtórzeń. Natomiast nawet w sytuacji niepowodzenia, awarii prądu w Twojej latarni pamiętaj, by poinformować o tym Twój okręt, mówiąc np.: „przepraszam, nie powinnam była na Ciebie krzyczeć, poniosło mnie. Bardzo się o Ciebie martwiłam. Kocham Cię”. Tak, nastolatkom też mówmy, że je kochamy, bo przecież to prawda, nawet jeśli to obciach. Możesz też w pierwszej chwili nic nie mówić, przytul swoje dziecko. Niech okręt zacumuje i zakotwiczy się w porcie. Kiedy sztorm się uspokoi, łatwiej będzie po nim posprzątać i naprawić straty.





Paula Włodarczyk
Psycholożka, pedagożka, trenerka. Koordynatorka Programu Pomocy Telefonicznej w Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.


Interesuje Cię ta tematyka? Przeczytaj również:

Najbardziej aktualne artykuły: