Librus

Oficjalna aplikacja Librus

To Krzysiek mnie popchnął!

Kuba wyszedł ze szkoły po lekcjach z bandażem na ręce. Na przedramieniu miał skórę otartą w kilku miejscach. To skutek upadku na żwirowej alejce biegnącej obok boiska. Chłopiec był podenerwowany, ponieważ po lekcjach wybierał na basen ze starszym bratem. Z powodu zdarzenia w szkole jego plany zostały pokrzyżowane. Wracając niechętnie do domu, chłopiec kopał ze złością kamyki na chodniku.

– O, niespodzianka! Kubuś się potknął i stłukł sobie rączkę! – szesnastoletni Bartek aż zagwizdał na widok opatrunku na ręce młodszego brat – Czyli mam wolne od niańczenia braciszka i idę na basen z kumplami! Super! – zaśmiał się głośno na widok miny Kuby.
– Przestań! To Krzysiek mnie popchnął! To wszystko jego wina! – Kuba podniósł głos, widząc wychodzącego z pokoju ojca – O mało nie złamałem ręki, a Ty się naigrywasz!
– Co tam chłopcy? Co to za afera? – tata zamilkł na widok bandaża. Z pytaniem w oczach dotknął ręki Kuby.
– To wina Krzyśka! On zawsze popycha! Teraz też! I jeszcze się śmiał ze mnie.
– A gdzie byli nauczyciele? Kiedy to się stało? Gdzie? Opowiadaj! – zdenerwowanie mężczyzny rosło z każdą chwilą. Oczami wyobraźni widział kolejne potencjalne zagrożenia, na które mógł być narażony jego dziesięcioletni syn.
– Na długiej przerwie wyszliśmy na boisko. Dwie nauczycielki miały dyżur, ale nie zauważyły że coś się stało. Potem poszedłem do łazienki i tam spotkałem pana od WF. Przemył mi otarcia i założył bandaż.
– I żadnego telefonu do rodziców? A jeśli byłoby to coś poważnego! – ojciec od razu chwycił za telefon – Zaraz to załatwię! Co za nonszalancja!

O czym pamiętać, gdy dziecko mówi o zdarzeniu w szkole

Po powrocie do domu Kuba był zdenerwowany, jednak nie tyle samym wydarzeniem w szkole, co z powodu straconej okazji pójścia na basen w towarzystwie starszych chłopców. Słowa brata i zmartwiona mina ojca podsycały jego emocje. Tata zareagował natychmiast, ale nie był zainteresowany prawdziwym przebiegiem wypadków. Od razu znalazł winnych i zaczął działać – zadzwonił do szkoły. Nie przeczytał wiadomości od nauczyciela, nie wysłuchał opowieści syna, nie sprawdził skali obrażeń. Poddał się emocjom. Wyciągnął na ich podstawie wnioski, a następnie przeszedł do działania. Kuba został ze swoimi uczuciami sam. Stracił okazję wyjścia na basen, zabolała go reakcja brata i bał się telefonu ojca do szkoły. Chłopiec wiedział, że jego wersja wydarzeń odbiega od tej, którą mogli przedstawić nauczyciele, dlatego jego obawy przed konsekwencjami rosły z każdą chwilą.

a_to_krzysiek_mnie_popchnal_LR_graf_1.jpg

Jak rozmawiać z dzieckiem, które opowiada o zdarzeniu w szkole

– O, niespodzianka! Kubuś się potknął i stłukł sobie rączkę! – szesnastoletni Bartek aż zagwizdał na widok opatrunku na ręce młodszego brata – Czyli mam wolne od niańczenia braciszka i idę na basen z kumplami! Super! – zaśmiał się głośno na widok miny Kuby.
– Krzysiek mnie popchnął! To jego wina! Przestań się śmiać! Wystarczy, że nie mogę iść na basen. Nie musisz mi już dokładać! – uciął na widok ojca wychodzącego z pokoju.
– Co tam chłopcy? Co to za afera? – tata zamilkł na widok bandaża, po czym dotknął ręki Kuby – Coś poważnego? Boli?
– Trochę. Bardziej szczypało wcześniej, ale pan od WF przemył to środkiem odkażającym i na wszelki wypadek zawinął bandażem, żeby otarcia się nie zabrudziły 
– tata przyjrzał się synowi uważnie, po czym zwrócił się do Bartka – Ja pogadam z Kubą, możesz się przygotowywać do wyjścia, tak jak planowałeś – objął młodszego syna ramieniem i zaprowadził do łazienki. Tam delikatnie zdjął opatrunek, przyjrzał się otarciom i zapytał chłopca o samopoczucie, zabezpieczając ranę.
– Myślę, że to nic poważnego. Jutro już zdejmiesz bandaż. Powiesz mi coś więcej, gdzie to się stało?
– Na takiej ścieżce wysypanej żwirem, która jest z tyłu starego boiska.
– Hmm… To za budynkiem szkoły? Myślałem, że tam nie wolno Wam chodzić na przerwach, bo trwa tam remont – Kuba milczał. Po długiej chwili ojciec dodał – To jak to było?
– No, bo myśmy chcieli być sami. To poszliśmy tam do tyłu. Taśmy robotników były zerwane, więc pomyśleliśmy, że nie mogą mieć do nas pretensji. Tak się zagadaliśmy, że nie słyszeliśmy dzwonka. Dopiero jak zrobiło się cicho, zorientowaliśmy się, że już trwa lekcja. To ruszyliśmy biegiem. Zderzyliśmy się z Krzyśkiem. Jemu nic się nie stało, bo miał bluzę z długim rękawem, a ja swoją zdjąłem. Potem spotkaliśmy pana od WF i on się mną zajął – Chłopiec niepewnie zerka na ojca.
– Czyli musimy podziękować temu nauczycielowi za sprawną pomoc medyczną.
– Mówił, że wyśle wam wiadomość, że otarcia są nieprzyjemne, ale nie wymagają interwencji lekarza, dlatego nie dzwonił do Was. A ja wróciłem na lekcje. I jeszcze… – umilkł.
– Jeszcze czeka Cię rozmowa z wychowawczynią o złamaniu zasad i pójściu w niebezpieczne miejsce bez wiedzy dorosłych – dokończył tata.
– Rozmowa już była. Obiecaliśmy, że więcej tam nie pójdziemy.
– Czyli nauczka na przyszłość? – wyciągnął rękę w stronę chłopca.
– Tak tato, nauczka! – z uśmiechem przybijając „piątkę”.

Jak reagować, gdy dziecko mówi o zdarzeniu w szkole

Emocje Kuby stopniowo opadły. Chłopiec zaakceptował, że sam odpowiada za sytuację, w której się znalazł. Pogodził się z tym, że poniesie konsekwencje. Ponieważ opowiedział ojcu prawdziwą wersję zdarzeń, nie miał powodu do niepokoju, że coś wyda się później. Ojciec zaopiekował się synem zarówno fizycznie (sprawdził skaleczenia, zmienił opatrunek), jak i emocjonalnie. Pokazał, że akceptuje prawo syna do popełniania błędów. Zamiast koncentrować się na szukaniu winnych, skupił się na pozytywnych rozwiązaniach.

Sytuacje, w których uczniowie podejmują działania sprzeczne z zasadami obowiązującymi w szkole czy też przypadkowe zdarzenia zakończone kontuzjami zdarzają się w szkole dość często. Nauczyciele dokładają starań, by zadbać o bezpieczeństwo dzieci. W zdarzeniu opisanym wyżej chłopcy wykorzystali fakt, że nie każdy fragment terenu szkoły był monitorowany przez dyżurujących (ze względu na remont obowiązywał zakaz wchodzenia na teren starego boiska). Uczniowie weszli na teren zakazany. Kiedy doszło do nieszczęśliwego upadku, nauczyciel WF i wychowawczyni podjęli działania zgodne z obowiązującym regulaminem: nauczyciel opatrzył skaleczenie, ocenił, że nie jest potrzebna interwencja lekarza, powiadomił rodziców o powziętych działaniach, wysyłając im wiadomość w Synergii. Wychowawczyni przypomniała zasady i ustaliła z chłopcami dalsze działanie. Oceniła, że dalszy udział rodziców nie jest konieczny. A Kuba? Dostał nauczkę, że łamanie zasad nie popłaca.




Maria Tuchowska
Nauczyciel dyplomowany, polonista i teolog. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy z dziećmi i młodzieżą w placówkach integracyjnych różnego poziomu, edukator, coach, przeprowadziła ok. 600 szkoleń z zakresu kompetencji psychospołecznych nauczycieli, prawa oświatowego, pracy z dziećmi i młodzieżą z różnego typu zaburzeniami. Specjalizuje się również w tematyce dotyczącej zagadnień związanych z obecnością rodziców w szkole.


Interesuje Cię ta tematyka? Przeczytaj również:

Najbardziej aktualne artykuły: