Librus

Oficjalna aplikacja Librus

Za co jesteś dziś wdzięczny? O sposobie na szczęście

Człowiek dąży do szczęścia – to jedna z tzw. prawd oczywistych. Podobnie jak stwierdzenie, że szczęście każdy rozumie na swój sposób i każdy ma do niego prawo. Jeśli jednak szczęście jawi się jako stan pożądany, dla którego wiele zrobimy, to dlaczego tylu ludzi mówi (myśli) o sobie jako o człowieku nieszczęśliwym albo dążącym do szczęścia jako stanu przyszłego? Czy tego spokoju ducha i radości można się nauczyć? Można. Pytanie tylko, jak to zrobić?

Nauczyć się być szczęśliwym

Wdzięczność kojarzona jest najczęściej z wielkimi i ważnymi wydarzeniami w życiu człowieka: ktoś komuś uratował życie (bo oddał swoją nerkę, zgodził się, aby organy jego bliskiego posłużyły do transplantacji…), wpłynął istotnie na jakość czyjegoś życia (bo pomógł w znalezieniu pracy, zorganizował pomoc materialną…), czy też jego działalność zaważyła na zmianach dotyczących społeczeństw (bo jego aktywność społeczna, polityczna, charytatywna czy naukowa doprowadziła do zmian np. ustroju). Takie widzenie wdzięczności powoduje, że przeżywamy ją w określonych przedziałach czasu: podczas rocznic, wszystkich świąt, spotkań w określonych grupach, które łączą wspólne przeżycia. Podobnie jest z wdzięcznością obecną w rodzinach. Najmocniej odczuwamy ją podczas wspólnie przeżywanych uroczystości, celebrowania urodzin czy imienin, rocznic ślubu, itd.

A codziennie? Kiedy – szczególnie teraz – zmęczeni stałym przebywaniem w kręgu tych samych osób, znużeni powtarzalnością codziennych czynności, przytłoczeni obowiązkami, marzymy, aby pobyć chwilę bez dzieci, bez presji związanej z pracą, bez poczucia, że nie ogarniamy całości… Tak, właśnie teraz może to być dobry czas, aby nauczyć się szczęścia, przeżywając wdzięczność do bliskich (i nie tylko).

Ziarnka piasku

Kiedy myślę o codzienności, nasuwają mi się przeczytane kiedyś (już dziś nie pamiętam, gdzie) słowa: Góry, które się w życiu najtrudniej przebywa, składają się zawsze z ziarenek piasku. To drobne, codzienne sytuacje budują te góry, które tak trudno potem pokonać. Jeśli zaczniemy przeżywać je w duchu wdzięczności, zbudują w nas poczucie szczęścia, jeśli zaś skupimy się na problemach, znużeniu, nudzie i naszych frustracjach, powstaną góry, które mogą stać się nie do przebycia… Zatem: bądźmy wdzięczni!

Za obecność moich bliskich. Nawet jeśli dzisiaj jestem zła na swoje dzieci, to przecież są mi nadal najdroższe na świecie, ich pojawienie się znacząco zmieniło moje życie. Powiedz im to. Za poranną kawę podaną przez ukochaną osobę. Razem z filiżanką dostajemy o wiele więcej: miłość, troskę, czułość, przywiązanie… I odwrotnie: podanie kawy bliskiej osobie także może być powodem do wdzięczności: za obecność, wspólne bycie i życie. Powiedz to jej/jemu. Za wspólne posiłki, podczas których cieszymy się przebywaniem razem. Powiedz o tym swoim bliskim.

Za bezwarunkową miłość, czuwanie, uważność, wyrzeczenia przeżywane przez lata, abym mogła/mógł wzrastać – to powody wdzięczności dla rodziców. A co, jeśli dzisiaj oceniam ich bardziej krytycznie, chciał/a/bym zmienić swoje dzieciństwo? To nadal pozostaje ten powód do wdzięczności, który się nie zmienia: jestem ich dzieckiem. Popełniali błędy, bo to prawo człowieka. Ja też je popełniam. Nawet jeśli dziś nic nie czuję, to wdzięczność za ziarnka piasku (te, które zapisały się złotymi literami w mojej pamięci), może dać o wiele więcej, niż mi się wydaje. Pielęgnując urazy, ograniczamy swoje szczęście.

Komu jeszcze mogę być wdzięczna? Przyjaciołom za wspólnie przeżywane chwile, spotkania, wyjazdy, za słowa wsparcia, gdy bywa trudno, za telefony o dziwnych porach, kiedy dzielili się ze mną swoimi radościami. Znajomym, współpracownikom, sąsiadom za to, że są, że czynią mój świat różnorodnym i wielobarwnym. Ludziom spotykanym w drodze do pracy, sklepu, uczelni, za to, że mogę przeglądać się w ich oczach jak w lustrze, że mogę się do nich uśmiechać. Autorom książek, artykułów, publikacji, które mnie rozwijają, cieszą, rozczulają. Aktorom i innym twórcom za to, że dostarczają mi chwil radości i wzruszeń. Panu Frankowi spod czwórki za to, że codziennie macha do mnie ze swego okna, aby mnie pozdrowić i życzyć miłego dnia, chociaż wiem, że cierpi z powodu choroby i niepełnosprawności… I jeszcze… O! I jeszcze temu… Tej… 

Sposoby okazywania wdzięczności

Może ich być bardzo wiele. Ważne, aby jasno dawały komunikat o naszych odczuciach. Karteczka wsunięta do pudełka ze śniadaniem: Dziękuję, że jesteś… Notatka na ekranie komputera, z którego rano korzysta Twoje dziecko: Dobrze, że jesteś! Kocham Cię! A może kanapka w kształcie serduszka na śniadanie? Albo rozmowa z pociechą przed snem: Za co Ci dzisiaj dziękuję? Za to, że się do mnie tuliłaś, za to, że się uśmiechałaś, kiedy pracowałam, że mi pomogłaś w… Powitania, pożegnania, celebrowanie wspólnych posiłków, wyjść, czas na wspomnienia, oglądanie zdjęć.

a_za_co_jestes_wdzieczny_LR_graf.jpg

To nie tylko inwestycja w moje szczęście, ale także w szczęście moich bliskich. Dzieci uczą się od nas sposobu przeżywania świata. Jeśli widzą, słyszą, jak rodzice dziękują, okazują wdzięczność w różnych sytuacjach, same też będą umiały to zrobić. Dostają od nas nie tylko wzmocnienie w świadomości o naszej bezwarunkowej miłości, ale także bezcenne doświadczenie, które pokazuje świat jako pasmo wydarzeń wartych wdzięczności. Przeżywając własne życie, być może unikną pułapki warunkowania szczęścia. To wtedy, gdy planujesz: Będę szczęśliwa, kiedy: znajdę pracę… wyjdę za mąż… obronię doktorat… Niebezpieczeństwo takiego myślenia tkwi w tym, że albo szczęście trwa bardzo krótko, a potem emocje słabną, wspomnienia bledną przykryte piaskiem codzienności, albo czekamy wiele lat, czasem całe życie na coś, co nigdy nie następuje, a my przeżywamy dni i lata tęskniąc za szczęściem…

Bilans zysków

Postrzegając codzienność jako pasmo wydarzeń wartych okazywania wdzięczności, przeżywam kolejne dni w poczuciu sensu życia (cokolwiek w nim się dzieje), zauważam o wiele więcej dobra w ludziach i wydarzeniach, postrzegam różne doświadczenia jako możliwość rozwoju. Bycie wdzięcznym nie zabezpieczy mnie przed przeżywaniem porażek, ale pomoże w dostrzeganiu możliwości zmian, jakie niosą one za sobą. Nie uwolni mnie od cierpienia w czasie choroby czy żałoby, ale pozwoli zobaczyć światełko nadziei. Nie spowoduje także, że wszyscy ludzie wokół mnie będą życzliwi, ale może sprawić, że przyjmę to jako doświadczenie, z którym mogę podjąć interakcję: mogę się sprzeciwić, powiedzieć o swoich uczuciach, wypowiedzieć swoje zdanie na temat konkretnej sytuacji, w której doświadczam braku życzliwości i zrozumienia innych ludzi. I dać im prawo do tego samego. Może okazać się, że to nieporozumienie, inne odczytanie intencji spowodowało, że nasze relacje były takie, a nie inne… Powiecie: naiwność? Może. Wolę jednak postrzegać siebie jako optymistkę, niż pielęgnować cynizm, który wpędza w samotność i stałą tęsknotę, aby kiedyś być szczęśliwym. Ja jestem zachłanna i niecierpliwa. Chcę być szczęśliwa już. Tu i teraz. I wierzę, że każdy może. Wystarczy być wdzięcznym…






Maria Tuchowska
Nauczyciel dyplomowany, polonista i teolog. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy z dziećmi i młodzieżą w placówkach integracyjnych różnego poziomu, edukator, coach, przeprowadziła ok. 600 szkoleń z zakresu kompetencji psychospołecznych nauczycieli, prawa oświatowego, pracy z dziećmi i młodzieżą z różnego typu zaburzeniami. Specjalizuje się również w tematyce dotyczącej zagadnień związanych z obecnością rodziców w szkole.


Interesuje Cię ta tematyka? Przeczytaj również:

Najbardziej aktualne artykuły: