Język w nauczaniu zdalnym - prosty nie znaczy prostacki

Jak w czasie edukacji zdalnej zadbać o komunikację z uczniami, nauczycielami i rodzicami? Szczególnie, że zdarza się nam prowadzić lekcje czy spotkania i mówić jedynie do avatarów widocznych na ekranie. Jak zachęcić do aktywności i zaangażowania? Z pomocą przychodzi prosty język.

Łatwiej z trzech słów zrobić sto niż z dziesięciu pięć.
Stanisław Jerzy Lec

Zbyt długie raporty

Kiedy Winston Churchill w czasie II wojny światowej zorientował się, jak długie są raporty wojskowe i jak bardzo utrudnia to skuteczne kierowanie obroną Anglii, postanowił działać. Wystosował do swoich ministrów memorandum Zwięzłość (Brevity), gdzie napisał: „Aby wykonać swoją pracę, musimy czytać mnóstwo dokumentów. Większość z nich jest o wiele za długa. To strata czasu. Marnujemy energię na wyławianie głównych myśli”. Był to rok 1940. Trwała wojna. Każda chwila mogła stanowić o zwycięstwie bądź klęsce. To doświadczenie sprawiło, że do dziś administracja brytyjska posługuje się jednym z najlepszych języków urzędowych na świecie. I warto od Brytyjczyków się uczyć. 

Nadmiar informacji

Czas wciąż jest w cenie. Być może bardziej niż kiedykolwiek. Podstawowym wyzwaniem, z którym mierzą się dziś chyba absolutnie wszyscy jest fakt, że otaczających nas bodźców informacyjnych jest niezwykle dużo. Konsumujemy je odruchowo i w ogromnych ilościach. Żyjemy pod presją wszechobecnych danych. Dotyczy to także uczniów. Przeciętny odbiorca komunikatów w naszej części świata  odbiera tyle bodźców w ciągu jednego dnia, co jego przodek w ciągu całego życia lub kilku lat. Mój dziadek opowiadał, że gdy był małym dzieckiem, to przejeżdżająca przez wieś furmanka z mlekiem (kto jeszcze w ogóle pamięta takie słowo?) była sygnałem, że jest poniedziałek lub czwartek. Po tym właśnie rozpoznawał, jaki jest dzień tygodnia. Jak się nad tym głębiej zastanowić, to przepaść komunikacyjna między tymi nie tak przecież odległymi latami jest ogromna. I z ową przepaścią musimy sobie poradzić. Szczególnie, że w ciągu zaledwie paru miesięcy, z powodu pandemii odmienianej wielokrotnie przez wszystkie przypadki, nasze życie zmieniło się w sposób diametralny. Zupełnie inaczej pracujemy, uczymy się, wypoczywamy…  

r_BiuletynCKN_do_art_Librus.jpg

Jakie to ma konsekwencje?

Konsekwencją nadmiaru informacji jest ich ścisła selekcja. Wiele z nich odrzucamy, a przetwarzamy tylko nieliczne. W ten sposób oszczędzamy energię. To mechanizm ewolucyjny. W przypadku zbyt obszernych, nieustrukturyzowanych komunikatów, nasz mózg mówi „pas”. Szczególnie teraz, w czasie pracy i edukacji zdalnej, która pozbawia nas wielu danych, dostępnych na co dzień w naturalny sposób, np. o tym, że ktoś zmarszczył brew albo cicho westchnął. Nie do końca wiemy, jak na naszą wypowiedź reagują odbiorcy. Czy ta cisza po drugiej stronie ekranu jest oznaką zrozumienia czy też kompletnego pogubienia się w temacie?  Nie zobaczymy pytania w oczach dziecka, które nie zrozumiało, o co chodzi z tym okolicznikiem w zdaniu lub dlaczego X należy przenieść na drugą stronę równania. I tu zbliżamy się do obszaru prostego języka, który czerpie z najlepszych zasad języka naturalnego. Dzięki temu, że ów naturalny język naśladuje, mamy szansę zminimalizować niedoskonałości wynikające z komunikacji zdalnej. 

a_jezyk_LS_graf.jpg

Prosty, czyli jaki?

Wbrew pozorom wcale nie jest łatwo zdefiniować prosty język. Szczególnie, że semantycznie przymiotnikowi „prosty” blisko do „prostackiego”. A to nie jest kierunek, w którym chcemy iść. Na potrzeby naszych rozważań przyjmijmy, że „prosty język” to język precyzyjny, jasny. To język czystych intencji i klarownych wypowiedzi. To język oparty na partnerskich relacjach nadawcy i odbiorcy, w którym komunikat ma adresata i nie straszy nas już w pierwszych słowach sformułowaniem „Urząd informuje…”. Ma też odbiorcę, do którego w tekście się zwracamy i którego w tym tekście w ogóle zauważamy. 

Już starożytni mieli patent na skuteczny komunikat

Nic zresztą w tym dziwnego, gdyż wiele pięknych i uniwersalnych idei ma swoje źródło w starożytności. I często są wciąż aktualne. Taki patent na skuteczny komunikat miał z pewnością Arystoteles. Mam na myśli trójkąt retoryczny Arystotelesa, zgodnie z którym w skutecznej komunikacji muszą być spełnione 3 warunki: etos, logos i patos:

  1. ETOS – to nasza osobista wiarygodność, szacunek, którym darzą nas odbiorcy komunikacji, czy jesteśmy dla nich autorytetem w jakiejś dziedzinie.
  2. LOGOS – to merytoryczne serce naszej wypowiedzi czy tekstu – fakty, liczby, argumenty. To informacje, których potrzebuje i poszukuje odbiorca.
  3. PATOS – tu szukamy mianownika wspólnego między odbiorcą a nadawcą – na poziomie emocji oraz wyznawanych zasad.  Warto zadać sobie pytanie, co tego mojego odbiorcę porusza? Może to być historia konkretnego człowieka czy pytania, które otwierają kolejne drzwi.
Zgodnie z arystotelesowskim trójkątem najlepiej więc przetwarzamy te komunikaty, które:
  • są od nadawców od wysokiej wiarygodności (mamy etos),
  • klarowne i jasne (czyli logos),
  • dotykają nas, naszych emocji, systemu wartości (ostatni z wierzchołków trójkąta – patos).
Tym samym Arystoteles podpowiada nam, jakich nauczycieli potrzebują uczniowie, od jakich będą się najchętniej i najlepiej uczyć. 

Dlaczego warto komunikować się prostym językiem?

Oszczędzamy czas – zarówno swój, jak i czytelnika. Jedną z ciekawszych historii związanych z upraszczaniem języka na dużą skalę jest spektakularna porażka Szwedzkiej Kasy Ubezpieczeń Społecznych, która na przełomie lat 2002/2003 wysłała do około miliona emerytów decyzję administracyjną dotyczącą przeliczenia emerytury. Wysłała to w tak nieprzyjaznej, hermetycznej formule, z odniesieniem do licznych ustaw i rozporządzeń, że w efekcie została zasypana listami, telefonami i wizytami ludzi. Ludzi, którzy nie rozumieli tego pisma i nie wiedzieli, co z tego pisma dla nich wynika. To trudne doświadczenie spowodowało, że pisma zostały całkowicie od nowa opracowane i parokrotnie sprawdzone przed kolejną wysyłką. Jasne i precyzyjne komunikaty to mniej pytań od uczniów, którzy nie rozumieją czego od nich oczekujemy i na czym tak naprawdę polega ich zadanie.

W końcu nie można pominąć aspektu m-funkcjonowania (mobilnego funkcjonowania). Bycia non stop on-line i wykorzystywania urządzeń mobilnych w każdym obszarze życia – do pracy, nauki, rozrywki czy utrzymywania relacji z bliskimi. Wiele tekstów czytanych jest w pośpiechu, na smatrfonach, w przejściu między dwoma punktami. To czytanie (można rzecz – skanowanie) także wymaga przeformułowania języka. Przecież uczniowie czytają informacje od nas także na tabletach i telefonach.

Jasny tekst do dowód na jasną myśl – nie musimy się doszukiwać głównych myśli, oddzielać faktów i argumentów od różnych zakłócaczy i „bufonów słownych”. Pięknie to ujął prof. Jan Miodek pisząc,    że „nie ma takich elementów rzeczywistości, takich sfer naukowych - od rachunku różniczkowego przez budowę i skład chemiczny komórki do przegłosu polskiego i procesu stwardnienia spółgłosek c, dz, cz, dż, sz, ż, rz, o których nie można tzw. prostemu człowiekowi tak powiedzieć, że to zrozumie” [Jan Miodek, O trudnym łatwo, Wrocław 2002, s. 7].

I tak właśnie warto się komunikować. O tym zaś jak te założenia wdrożyć w praktykę – następnym razem.







Katarzyna Kwapińska
Magister filologii polskiej i logopedii. Ewaluatorka, ekspertka ds. funduszy UE i zarządzania projektami. Wykładowczyni Akademii Leona Koźmińskiego. Trenerka - obszary szkoleniowe - język, komunikacja, zarządzanie projektami, ewaluacja. Ponad 500 godzin na sali szkoleniowej - z przedstawicielami III sektora, biznesu, nauczycielami i dyrektorami szkół czy urzędnikami. Redaktor merytoryczny licznych publikacji adresowanych do organizacji pozarządowych. Autorka/współautorka: MODEL "IN PLUS" - budowanie trwałej relacji z beneficjentami; Budżet uczniowski. Nowy sposób aktywizacji uczniów i rad rodziców; Przedsiębiorczość w Polsce – bariery i perspektywy rozwoju, licznych artykułów i raportów ewaluacyjnych.


Interesuje Cię ta tematyka? Przeczytaj również:

Najbardziej aktualne artykuły: