Czy nasza szkoła może być jak fińska?

„Szkoła po fińsku” od kilku lat stała się swoistą marką. W przestrzeni publicznej nie raz i nie dwa można usłyszeć: „Gdyby tak w Polsce było, jak w Finlandii… Tylu rzeczy możemy się nauczyć do Skandynawów…”.
Podobne głosy nie dziwią, gdy wziąć pod uwagę, jak długą drogę w zakresie reform edukacji przebył ten kraj, by znaleźć się w miejscu, w którym jest obecnie. W 2000 roku, kiedy przeprowadzono pierwszy test PISA okazało się, że to właśnie młodzi Finowie osiągnęli najwyższe wyniki w zakresie czytania ze zrozumieniem, matematyki i nauk ścisłych. Dla nich samych tak wysokie miejsce było wówczas zaskoczeniem. Kolejne testy (w 2003 i 2006 roku) podkreśliły jednak, że sukces nie był przypadkiem, bo i tu Finowie zajęli bardzo wysokie (pierwsze i drugie) miejsca w wielu kategoriach. Świat globalnie zwrócił wówczas oczy na Finlandię i powszechnym stało się pytanie, co takiego robią w Finlandii, że ich dzieci tak skutecznie się uczą? I czy jest coś, czego MY możemy się od nich nauczyć i wdrożyć do naszej praktyki pedagogicznej?

Zawód nauczyciela w Finlandii

Pierwsze, co się rzuca w oczy, gdy mowa o fińskim systemie edukacji to ogromny szacunek, jakim w tym kraju darzeni są nauczyciele. Nic dziwnego. Na studia pedagogiczne dostaje się… 10-15% chętnych do nauki tego zawodu.

„To nie może być czwarty, piąty czy nawet drugi wybór. To, że chcesz zostać nauczycielem, musi być absolutnie pierwszym wyborem” – mówi Arja Kaukko, nauczycielka języka angielskiego i szwedzkiego w północnej Finlandii.

I chociaż fiński nauczyciel nie może narzekać na wynagrodzenie (średnia pensja początkującego nauczyciela to ok. 3900 euro), to istnieją w tym kraju zawody, w których płace są znacznie lepsze (dla porównania pensja lekarza w Finlandii to ok. 6200 euro miesięcznie, pensja prawnika 4500 euro, pensja policjanta 3600 euro). „To nie pensja jest powodem, dla którego ktoś wybiera ten zawód” – podkreśla ta sama nauczycielka.

Co więc jest przyczyną, dla której pedagogami w Finlandii zostają najlepsi z najlepszych? Osoby, które nie tylko na starcie mają bardzo wysokie kwalifikacje (.in.. mówią biegle co najmniej w dwóch językach narodowych w tym kraju, po fińsku i po szwedzku, zwykle też po angielsku, a nierzadko umieją posługiwać się też niemieckim czy rosyjskim), ale też dbają o nieustanne dokształcanie się?

Niewątpliwie oprócz realnego wpływu na kształtowanie młodych ludzi jest to również prestiż zawodu nauczyciela w społeczeństwie fińskim i ogromne zaufanie, jakim darzony jest zarówno przez władze oświatowe, jak i rodziców swoich uczniów.

Cechy szczególne fińskiej szkoły

Co może dziwić, zważywszy na doskonałe wyniki fińskich dzieci w standaryzowanych testach międzynarodowych, w Finlandii na poziomie szkoły podstawowej nie ma obowiązkowych sprawdzianów ani w trakcie trwania nauki, ani pod jej koniec. Nie ma więc czegoś takiego, jak polski „egzamin ósmoklasisty”. Nikt nie sprawdza w sposób scentralizowany wiedzy dzieci, a tym bardziej nie poświęca wielu miesięcy na przygotowywanie do samych testów, chociażby przez „przerabianie” egzaminów próbnych. Nauka ma być przede wszystkim edukacyjną przygodą i przyjemnością. Fińskie dzieci generalnie lubią chodzić do szkoły, bo jest to dla nich miejsce, w którym zdobywają wiedzę i w którym zawsze coś się dzieje. Jednocześnie właśnie w szkole mają okazję czuć się doceniane, widziane przez nauczyciela, zachęcane do przekraczania własnych (!) ograniczeń, a nie dostosowywania się do jednego obowiązującego wzorca.

„Oczywiście w trakcie roku szkolnego często sprawdzamy wiedzę…” – słyszę od innej fińskiej nauczycielki – „…ale te wyniki nie są w żaden sposób komentowane publicznie. Nie ma mowy o porównywaniu dzieci. Każde zna tylko swój wynik i wie, nad czym ono konkretnie może pracować, a co robi dobrze. Szczególnie na to ostatnie zwracamy uwagę – co uczeń robi dobrze, bo generalnie w Finlandii wierzymy w moc psychologii pozytywnej. Dobre samopoczucie uczniów (wellbeing) i ich psychika są dla nas, jako nauczycieli, częstokroć ważniejsza niż twarde sukcesy edukacyjne wyrażone punktami”.

Fińscy nauczyciele mogą sobie na to pozwolić, bo mają bardzo dużą wolność w wyborze treści nauczania. W tym kraju nie ma bowiem czegoś takiego, jak podstawa programowa z danego przedmiotu na poziomie szkoły podstawowej. Są ogólne wytyczne, ale to, jak wiedza jest przekazywana i na jakie obszary będzie kładziony większy nacisk, jest już odpowiedzialnością konkretnego nauczyciela. Nie ma żadnej centralnej instytucji sprawdzającej pracę nauczycieli podobnej do polskiego Kuratorium Oświaty, brytyjskiego Ofstedu czy francuskiego inspektoratu. Nikt nie pełni nadzoru nad wyborem podręczników, programów nauczania, nikt też nie porównuje poszczególnych szkół między sobą.

Jak się okazuje, takie pozbawione stresu podejście przynosi doskonałe rezultaty.

Oczywiście mówiąc o Finlandii nie sposób nie wspomnieć o pieniądzach. Budżet państwa lokuje w edukacji ok. 11% wydatków publicznych, w tym 38% lokowane jest w szkołach podstawowych (za bazą: National Education System, Suomi (2018)). Priorytetem edukacyjnym jest zapewnienie równych szans wszystkim dzieciom, więc edukacja na każdym etapie jest bezpłatna. Państwo finansuje żłobki i przedszkola. Nie są one obowiązkowe, ale chętnie korzysta z nich większość fińskich rodziców. W szkole podstawowej bezpłatne są podręczniki, wycieczki, a także posiłki w szkolnej stołówce. Bezpłatny jest także transport do szkół. Ideą takiego podejścia jest, by żadne dziecko nie mogło być w jakikolwiek sposób wykluczone z dostępu do edukacji z powodu niższego statusu ekonomicznego rodziców.

Interesujące jest, że kiedy miałam okazję oglądać fińskie szkoły podstawowe w kolebce nowoczesnych technologii, Oulu, w oczy rzucił mi się fakt, że niekoniecznie wyposażone są one lepiej od szkół polskich. Naprawdę nie mamy się czego wstydzić, jeśli chodzi o liczbę dostępnych dla nas narzędzi typu tablice interaktywne czy laptopy. Różnica widoczna jest za to na pewno w zakresie umeblowania klas czy ogólnie mówiąc designu. Fińskie szkoły projektowane są jako przestronne, jasne, z szerokimi korytarzami, możliwie dużymi przestrzeniami do pracy na zewnątrz, a ich cechą charakterystyczną jest elastyczność i dbanie o komfort użytkowników: zarówno uczniów, jak i nauczycieli. W klasach znajdują się kolorowe pufy, stoły można łatwo łączyć w różne konfiguracje (do pracy w parach, grupach, indywidualnej, kreatywnej itd.), zdarzają się nawet przesuwane ściany umożliwiające zmianę przeznaczenia pomieszczeń. W szkołach są pokoje pozwalające się wyciszyć uczniom, którzy tego potrzebują. Nie brakuje pomocy naukowych typu karty pracy, piłeczki odstresowujące itd.

a_czy_nasza_szkola_moglaby_byc_finska_LS_graf.jpg

Co możemy przenieść do polskich szkół

No dobrze, mógłby powiedzieć ktoś: „Wszystko to fantastycznie. Tylko że Polska to nie Finlandia i na wiele rzeczy nie mamy wpływu”. To prawda. Na wiele rzeczy nie mamy wpływu. Jako szeregowi nauczyciele nie układamy programów nauczania i nie decydujemy o strukturze egzaminowania i nadzorowania pracy zarówno naszej, jak i uczniów. Wciąż są jednak elementy, które możemy przenieść ze szkoły fińskiej na swoje podwórko tak, aby uczynić polską szkołę choć trochę podobną do szkoły fińskiej.

  • Zajęcia praktyczne (ang. Craft). Szkoła w Finlandii jest niezwykle (jak dla Polaków) nastawiona na praktyczne, realne życie. Uczniowie uczą się posługiwać młotkiem, piłą (z zachowaniem należytej ostrożności), sprzątają po sobie przy użyciu mopa i szczotki, często wychodzą na zajęcia terenowe wraz z nauczycielami do takich instytucji jak chociażby bank i tam uczą się załatwiania konkretnych, życiowych spraw.
  • Bardzo dużo zajęć na świeżym powietrzu. Fiński klimat, szczególnie na północy, w Laponii, nie rozpieszcza i jest w tym zakresie znacznie bardziej wymagający niż klimat w Polsce. Często pada ulewny deszcz, w zimie temperatury spadają  wiele stopni poniżej 0, jest też dużo śniegu. Mimo to dzieci OBOWIĄZKOWO wychodzą na przerwy na zewnątrz. Tam organizują sobie zabawę albo same (np. wypożyczają ze szkoły piłki, hula-hoop itd.) albo przy pomocy „peer mentor” (kolegi, który do takiej funkcji się zgłosił). Do rzadkości należą zabawy w całości wymyślane i moderowane przez nauczycieli, bo fińscy nauczyciele wierzą, że w ten sposób pozbawiają dzieci sprawczości i samodzielności.
  • Uśmiech i pozytywne podejście. To, co rzuca się w oczy po przyjeździe do Finlandii, to spokój i pogodne usposobienie mieszkających tu ludzi. Mimo że dla Polki wiele rzeczy mogłoby wydawać się trudnych do zaakceptowania (m.in. często pochmurne niebo i temperatura w lecie ok. 16 stopni Celsjusza), dla Finów każdy promyk słońca wydaje się być godny celebrowania. Ludzie (nie tylko w szkole) są bardzo uprzejmi i cierpliwi, z dużą wyrozumiałością dla siebie nawzajem. O tym na pewno możemy częściej pamiętać i my w Polsce.
  • Duży nacisk na zajęcia sportowe i ogólnie ruch. Ponad 90% szkół bierze udział w narodowym projekcie Schools on the Move. Jak wiele rzeczy w Finlandii, nie jest on obowiązkowy, ale szkoły decydują się do niego przystąpić, bo widzą korzyści płynące ze zwiększenia zajęć ruchowych. Program zakłada m.in. obowiązkową godzinę ruchu dziennie dla każdego dziecka, ale – uwaga! – nie chodzi tu o zajęcia realizowane na wf. Chodzi o gimnastykę międzylekcyjną, gry ruchowe na różnych przedmiotach itd. Częścią programu jest też włączanie w edukację ruchową rodziców, m.in. poprzez organizowanie wspólnych imprez (np. wycieczek pieszych) dla całych rodzin.
Czy polska szkoła może być szkołą fińską? Pewnie nie, bo polska szkoła to polska szkoła, a fińska szkoła to fińska szkoła.

Ale na pewno są pewne elementy, których od Finów możemy się nauczyć. I dlatego warto nieustannie się kształcić i podpatrywać innych nauczycieli. Aby nasza polska szkoła stawała się coraz lepsza i coraz przyjemniejsza. Zarówno dla uczniów, jak i dla pracowników.






Źródło:
  • Wyniki badań PISA – Międzynarodowe badanie koordynowane przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju; jego celem jest uzyskanie porównywalnych danych o umiejętnościach uczniów, którzy ukończyli 15. rok życia w celu poprawy jakości nauczania i organizacji systemów edukacyjnych

Lilka Poncyliusz-Guranowska
Autorka jest anglistką, nauczycielem dyplomowanym, egzaminatorką i autorką wielu pozycji (w tym czterech książek) z zakresu metodyki nauczania języka angielskiego i komunikacji międzyludzkiej. W marcu 2023r. ukazała się jej nowa książka, poradnik dla nastolatków z zakresu komunikacji społecznej – „Być nastolatkiem i przetrwać. Psychologia komunikacji”. Prywatnie jest mamą siedemnastolatki i trzynastolatka.


Interesuje Cię ta tematyka? Przeczytaj również:

Najbardziej aktualne artykuły: